To opozycja nalegała także na przyjęcie podwyżki w przyśpieszonym trybie, przed przerwą w pracach parlamentu. Rola Jarosława Kaczyńskiego ograniczyła się do przyzwolenia i, by sparafrazować dosadne porzekadło, życzliwego przyglądania się, jak krowa sama zakłada sobie wrotki.
Sprawa niedoszłej podwyżki poselskich i urzędniczych uposażeń ma bowiem drugie dno, które umknęło uwadze większości komentatorów. Zresztą po to właśnie, by nie rzucało się ono w oczy, w przyjmowanej pośpiesznie ustawie wymieszano kilka różnych spraw. Powszechnie akceptowaną, którą jest przyznanie uposażenia pierwszej damie, mającą merytorycznie uzasadnienie, czyli podwyżki dla wysokich urzędników państwowych, kontrowersyjną – podniesienie diet poselskich, oraz zupełnie skandaliczną: zwiększenie o mniej więcej jedną trzecią rocznej dotacji budżetowej dla partii politycznych.
Czytaj też:
Sprawa podwyżek osłabiła PO. To on może zastąpić Budkę?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.