Pomruki z głębokiego offu
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Pomruki z głębokiego offu

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
“Hardkor Disko”, debiut filmowy Krzysztofa Skoniecznego, to film pusty. Reżyserowi pozostaje się pocieszać, że przynajmniej teledysk do piosenek Doroty Masłowskiej mu zażarł. Chociaż niewybitna to muzyka.

I co począć, skoro tak słabiutki „Hardkor Disko” się okazał? Skoro nie ma w zasadzie o czym pisać? Skoro buńczuczne zapowiedzi reżysera Krzysztofa Skoniecznego, który opowiadał, że jego film ma wymiar antycznej tragedii, że wnikliwie obrazuje młode pokolenie i jest wielkim dziełem muzyczno-plastycznym i tak dalej, mnóstwo deklaracji wpychających ten twór na postument, każących się przygotowywać na jakieś megaartystyczne doznania, okazały się humbugiem i „Hardkor” jest zwykłym knotem. Z fatalnym scenariuszem pełnym dziur, z pretensjonalnie chmurnym młodzieńcem w roli głównej, który – jak rozumiem – ma być nośnikiem pokoleniowych sensów, tylko że tego sensu trochę jakby brakowało. Bo 30-letni reżyser Skonieczny, z promocyjnym hasłem „Niesiemy dla was bombę”, pokazuje produkt dęty jak ongiś piosenka polskiego zespołu Cool Kids Of Death – „Mamy dla was butelki z benzyną i kamienie” – szczeniacko-komercyjne odgrażanie się establishmentowi, że tacy my zbuntowani, że tak strasznie chcemy udzielać wywiadów mainstreamowym mediom i opowiadać o naszej offowości, niezgodzie i poprawiać czapeczkę, i sprawdzać, jak wypadłem w kolejnej audycji.

Ale wiele do powiedzenia to nie mamy. No poza tym, że jesteśmy baldzio źli i baldzio gloźni. I na złość mamie i tacie będziemy się upijać, nalkotiziować i śnić o zabiciu lodziców. Aha i seks dziko zwierzięcy uplawiać. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 15/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także