Był 13 maja 1981 r. Na placu św. Piotra w Watykanie zebrało się około 15 tys. ludzi. Tego dnia miała odbyć się audiencja generalna z udziałem papieża Jana Pawła II. Ojciec Święty pojawił się około godz. 17. Stał na platformie białego samochodu terenowego, który powoli jechał przez gęsty tłum. Ludzie krzyczeli oraz machali do papieża, który czynił znak krzyża i ściskał wyciągnięte ku niemu ręce.
W pewnym momencie kazał zatrzymać samochód, aby przywitać się z grupą dzieci. Jedno z nich – Sarę Bartoli – wziął na ręce. Nie wiedział, że ten gest uratował mu życie. Ułamek sekundy wcześniej na muszkę wziął go bowiem zamachowiec. Celował w głowę. Gdy Jan Paweł II całował dziewczynkę w czoło, Alemu Agcy zadrżała ręka. Może nie chciał zabić dziecka, a może się bał, że kula ugrzęźnie w ciele Sary i zamach się nie powiedzie. (...)
Wielu historyków przychyla się do tezy, że próbę zabójstwa Ojca Świętego zorganizowały komunistyczne służby. A wyrok został wydany na Kremlu. W zależności od wersji decyzję miał podjąć szef KGB Jurij Andropow lub sam Leonid Breżniew. Niektórzy badacze wskazują także, że pod nieformalnym rozkazem zlikwidowania Ojca Świętego widniał podpis między innymi Michaiła Gorbaczowa. (...)
Otóż papież został uznany przez sowieckie kierownictwo za wielkie zagrożenie dla panowania komunizmu nad Europą Wschodnią. Członkowie politbiura ze zgrozą obserwowali triumfalną pielgrzym- kę Jana Pawła II do Polski w roku 1979, uważali, że Ojciec Święty stanowi poważne wsparcie dla Solidarności. W kręgach sowieckiej tajnej policji nie wykluczano nawet, że sam wybór Polaka na papieża był operacją amerykańskich i zachodnioeuropejskich służb. (...)