Historyczny wizerunek
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

Historyczny wizerunek

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena Publiczna
Historia jest w znacznej swej części produktem propagandy. I nie chodzi mi o wykorzystywanie jej po wiekach przy argumentowaniu jakichś "odwiecznych praw do…", a o etap, gdy dopiero się tworzy.

Kronikarze rzadko działają w próżni. Gall Anonim był na etacie u Bolesława Krzywoustego. Jak więc miał napisać całą prawdę o jego ojcu Władysławie Hermanie, ujawnić kulisy obalenia Bolesława Śmiałego i zgładzenia jego syna Mieszka?

Historię piszą zwycięzcy. O podboju Galii wiemy od Cezara, nie od pokonanego Vercingetorixa. Tacyt i Swetoniusz tworzyli opowieści o „złych cezarach” na zamówienie „tych dobrych” i zapewne mocno przesadzali.

Legendę o wielkich władcach – Piotrze I czy Henryku VIII – utrwalali ich następcy, toteż do dziś dnia owi superzbrodniarze, żono- i dzieciobójcy, chodzą w glorii postaci wybitnych. Gdyby nie dokumenty i kroniki z krajów ościennych, nie byłoby szans na zbliżenie się do historycznej prawdy.

Justynian i Teodora, władcy Bizancjum z VI w., byliby postaciami pomnikowymi, gdyby nie historia sekretna ich najbliższego współpracownika Prokopiusza z Cezarei, który bezwstydnie chwaląc ich za dnia, po nocy spisywał wszystko, co podłe, złe i wstydliwe. Jednak co zrobić, gdy ktoś ma pecha? Taką postacią był niewątpliwie Ryszard III, którego czarną legendę podbudował swym mistrzowskim piórem Szekspir...

Dopiero niedawno zaczęto podważać jednoznaczny obraz krwawego garbusa, tyrana i mordercy własnych bratanków. Ukazały się znakomita praca Paula Kendalla, przywracająca rozsądne proporcje, czy powieść Sharon Penman „Ryszard z Bożej łaski”, czyniąca z kontrowersyjnego monarchy rycerza bez zmazy i skazy.

Dla mnie ciekawszy jest kontekst dziejowy. Ryszarda III obalił i pobił w bitwie pod Bosworth Henryk Tudor, przez matkę związany z rodem Lancasterów, który zwyciężył dzięki zdradzie (Ryszard bohatersko walczył do końca), a prawa do tronu miał problematyczne. Wystarczyło jednak tak negatywnie przedstawić pobitą bestię, żeby zwycięzcę uznano za mniejsze zło. Tak się stało na długie wieki. Historia ta nie ma morału, bo jest z gruntu amoralna!

Artykuł został opublikowany w 33/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także