No tak, rocznik 1986, żłopiących płyn Lugola, rocznik Czarnobyla to przecież rówieśnicy mojej najstarszej córy. Tych sygnałów, że opowiadany jest świat widziany oczyma moich dzieci, jest na festiwalu całe mnóstwo, nie trzeba koniecznie sięgać do biogramów reżyserów, by poczuć się nieswojo, wystarczy spojrzeć na obsadę. Magdalena Cielecka jako matka Jakuba Gierszała (w filmie „Najlepszy”) czy też Andrzej Chyra jako jego odnaleziony ojciec (w obrazie Urszuli Antoniak „Pomiędzy słowami”) dobitnie pokazują, że wchodzi nowe pokolenie i ci młodzi to już pokolenie moich dzieciaków. Lament nad nimi i światem, który postrzegają jako groźny, nieprzyjazny, wyzbyty mocnych punktów oparcia, światem, jaki im zafundowaliśmy, jest dominantą moich wrażeń z Gdyni. Tak, tu już nie ma mowy o korekcie spojrzenia, nie ma spierania się, że to nie tak, że inaczej należałoby opisać współczesność. Nie poradzisz nic: one tak widzą świat. Świat, jaki zafundowało im pokolenie JP2, świat, jaki dostali od ludzi Solidarności.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.