W najnowszym Do Rzeczy wywiad Piotra Zychowicza z rosyjskim dysydentem Władimirem Bukowskim. Poniżej publikujemy fragmenty rozmowy:
Piotr Zychowicz: Borys Bierezowski, kolejny wróg Kremla, nie żyje.
Władimir Bukowski: Tak, rzeczywiście, wrogowie Kremla mają to do siebie, że często przedwcześnie umierają.
(...)
PZ: Myśli pan, że to mógł być zamach?
WB: Bierezowski miał bardzo potężnego wroga – Władimira Putina. Wiemy, że
człowiek ten w przeszłości nie brzydził się specjalnie zlecaniem mordów politycznych. Jednakże ludziom zdarza się umierać bez pomocy osób trzecich.
(...)
PZ: Skąd taka wielka nienawiść Putina do Bierezowskiego?
WB: Bierezowski uczynił Putina prezydentem. A takich rzeczy nigdy się nie zapomina. Jeżeli przeanalizuje pan historię ludzkości, okazuje się, że ludzie, którzy wynosili innych na trony, zawsze źle kończyli. Bo monarchowie nie lubią mieć poczucia, że komukolwiek zawdzięczają władzę. Nie lubią mieć długów wdzięczności, które mogłyby się wiązać ze zobowiązaniami wobec ludzi siedzących na tylnym siedzeniu.
(...)
PZ: Wspomniał pan, że „Putin nie stroni od mordów politycznych”. Gdybym był dziennikarzem z Francji, powinienem chyba powiedzieć: „Jak pan
może twierdzić, że przywódca europejskiego kraju jest zdolny do zlecenia zabójstwa?!”.
WB: Odpowiedziałbym panu wówczas, że gdyby znał pan realia postkomunizmu
rosyjskiego, to takiego pytania by pan nie zadał. Tam wszystko jest możliwe.
PZ: Nawet zabójstwo?
WB: Przecież Putin w 1999 r. kazał wysadzić w powietrze bloki mieszkalne
w rosyjskich miastach, aby mieć pretekst do rozpoczęcia kolejnej wojny w Czeczenii. Zginęło wtedy kilkaset osób. Nie ma dziś żadnych wątpliwości, że to była robota FSB.
(...)
PZ: To, co pan mówi o metodach działania władz Rosji, na pewno zainteresuje polskich czytelników. Wielu Polaków jest bowiem przekonanych, że katastrofa prezydenckiego tupolewa w roku 2010 pod Smoleńskiem była właśnie rosyjskim zamachem.
WB: Od razu uprzedzam pytanie: nie wiem, czy to był zamach, czy nie. Wiem jednak, że rząd polski zachował się w sprawie Smoleńska w sposób zdumiewający. To, że wasze władze nie zażądały międzynarodowego śledztwa i zostawiły wszystko w rękach rosyjskich, jest dla mnie niezrozumiałe.
(...)
PZ: Czy w Polsce działa obecnie wielu rosyjskich agentów?
WB: Wiem, że za czasów komunistycznych była ich cała armia. Polska została dokładnie zinfiltrowana. Ludzie Moskwy zostali wówczas ulokowani wszędzie. Jak jest teraz? Wszystko zależy od tego, jak skuteczny był postkomunistyczny polski rząd w wytropieniu i wyeliminowaniu tej agentury. To wymagało zdecydowanych i ostrych działań. Wytoczenia procesów. Głębokiej dekomunizacji i lustracji. Pan na pewno lepiej wie, czy te działania podjęto.
Całość rozmowy opublikowana jest w 10 nr tygodnika Do Rzeczy.