• Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Czas na zmiany

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Rak coraz częściej staje się chorobą przewlekłą. Jednak wyniki leczenia w dużej mierze zależą od tego, ile pieniędzy przeznacza się w danym kraju na ochronę zdrowia, w tym na onkologię.

Już dziś w Polsce żyje ok. 1 mln osób ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową, a w najbliższych latach epidemiolodzy spodziewają się dalszego wzrostu zachorowań. – Przyczyną jest starzenie się społeczeństwa, bo wraz z wiekiem rośnie ryzyko pojawienia się nowotworu. Jednak za dużą część zachorowań odpowiadamy sami: nasze zachowania, styl życia. Należałoby coś z tym zrobić, np. skutecznie pomóc palącym w rzuceniu palenia – mówi dr Joanna Didkowska z Centrum Onkologii w Warszawie.

Co roku w Polsce diagnozę „nowotwór” słyszy 160 tys. osób. Nawet połowy z tych zachorowań można by uniknąć pod warunkiem zmiany stylu życia. Cieszy fakt, że coraz więcej osób stara się żyć aktywniej i zwraca uwagę na dietę. Jednak rzadko komu udaje się codziennie zjeść zalecanych 400 g warzyw i owoców, zrezygnować z produktów wysoko przetworzonych, a czerwone mięso zastępować białym i rybami. Dzięki temu, że spadła liczba palaczy, nieco zmniejszyły się współczynniki zachorowań na raka płuca (zwłaszcza wśród mężczyzn). Nadal jednak na ten typ nowotworu zapada co roku ok. 20 tys. osób. Zbyt późno też z podejrzeniem nowotworu zgłaszamy się do lekarza: w krajach zachodnich trzy czwarte nowotworów wykrywa się w początkowych stadiach. W Polsce – w stanach zaawansowanych. Za mało chętnie badamy się profilaktycznie.

Z opublikowanego na początku roku raportu CONCORDE-3, opracowanego na podstawie danych z 71 krajów, wynika, że choroby nowotworowe są leczone coraz skuteczniej, a najlepsze wyniki osiąga się w krajach, które przeznaczają na ochronę zdrowia – w tym na onkologię – więcej pieniędzy, w takich jak USA, Kanada, Finlandia, Norwegia, Islandia, Szwecja. Jak na tym tle wygląda Polska? – Jest postęp, mamy jednak permanentnie niższe wskaźniki przeżyć niż inne kraje europejskie – zwraca uwagę dr Didkowska.

Lepsza organizacja

Diagnoza „rak” to nie tylko dramat choroby, lecz także zmagania się z systemem ochrony zdrowia, w którym często trzeba samemu znaleźć ośrodek leczenia. I zrobić to po omacku, bo wyniki leczenia nie są oficjalnie publikowane. Wyniki najlepszych szpitali często nie odbiegają od europejskich. Niestety, kontrakty z NFZ mają też ośrodki o bardzo małym doświadczeniu, gdzie chory ma znacznie mniejsze szanse na skuteczne leczenie.

Onkolodzy chcą to zmienić: do końca czerwca ma powstać projekt zmian w organizacji leczenia, który wyeliminuje sytuacje, gdy rzadki, skomplikowany nowotwór jest leczony w ośrodku, który nie ma pod tym względem doświadczenia. Chory będzie mógł być leczony blisko domu, ale „pod nadzorem” bardziej specjalistycznego ośrodka. Mają powstawać ośrodki typu „breast cancer unit”, w których pacjenci będą mieli kompleksową opiekę – od momentu potwierdzenia nowotworu, przez leczenie, rehabilitację, aż do kontrolowania stanu zdrowia.

Nowe terapie

Dzisiaj już wiadomo, że nie da się stworzyć „leku na raka”. – Nie wystarczy powiedzieć: „rak jelita grubego”, „rak nerki”, „rak płuca”, „rak piersi”. Każdy z tych nowotworów oznacza wiele różnych sytuacji klinicznych wymagających innego podejścia – mówi prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy ds. onkologii. Dlatego przed rozpoczęciem leczenia konieczne są badania molekularne i patomorfologiczne, by określić typ nowotworu i dobrać dla każdego chorego spersonalizowaną terapię.

Pojawia się coraz więcej leków, które zmieniają rokowanie pacjentów. Dzięki temu coraz częściej rak nie oznacza wyroku, staje się jedną z wielu chorób przewlekłych. Nowe leki są jednak drogie. Polska ochrona zdrowia przez lata była finansowana bardzo źle, dlatego trzeba było czekać latami, zanim innowacyjny lek mogli zastosować pacjenci. Od pewnego czasu to się zmienia, niemal każda lista refundacyjna przynosi jakąś nowość chorym na raka, a obietnica poprawy finansowania ochrony zdrowia daje nadzieję, że nie będziemy musieli czekać latami na nowe terapie. Wciąż jednak bardzo wielu nowoczesnych leków brakuje.

Wiele nowych terapii ratuje życie lub przynajmniej je przedłuża. Coraz częściej pojawiają się analizy farmakoekonomiczne, które udowadniają, że zainwestowanie pieniędzy w skuteczne leczenie opłaca się, gdyż pacjent ma szansę prowadzić normalne życie, pracować i nie być obciążeniem ani dla bliskich, ani dla ZUS. W konsekwencji ich stosowanie jest też bardziej opłacalne dla każdego z nas.

Cały artykuł dostępny jest w 25/2018 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także