Bronisław Wildstein
Jedna z bardziej podstępnych maksym III RP brzmi: nie poświęcajmy się drobiazgom, zajmijmy się całością zjawiska. Rzecz na pozór bezdyskusyjna: po cóż tracić czas na rzeczy mniejszej wagi, jeśli możemy ująć zagadnienie w całości, przecież rozwiązanie problemu zlikwiduje jego efekty. Jednak okoliczności, w jakich pojawia się owo wezwanie, powinny budzić podejrzenie, że nie o analizę całości i wyciągnięcie z niej wniosków chodzi, ale o bagatelizację konkretnej sprawy i rozpuszczenie jej w morzu ogólników. Po raz pierwszy na wielką skalę strategię tę zastosowano w przypadku afery hazardowej.
Tworzenie ustawy dla zaprzyjaźnionych przedsiębiorców było sprawą domagającą się wyjaśnienia i ukarania winnych. Przywracałoby to sprawiedliwość w życiu publicznym i ograniczało podobne działania, pokazując, że korupcja nie popłaca.
Tymczasem premier i jego partia, twspierani przez dominujące media, ogłosili, że w sprawie tej nie jest ważne łamanie prawa oraz dobrych obyczajów przez rządzących polityków, ale problem hazardu. Zaradzić miała mu nowa, pospiesznie I na kolanach pisana ustawa. W rzeczywistości wprowadziła ona chaos i jest rozpaczliwie poprawiana do dziś. Aferze hazardowej udało się jednak ukręcić głowę, co pokazało skuteczność zastosowanej strategii.W konsekwencji władza i zaprzyjaźnione z nią media stosują ją nadal.
Ostatnio podobna metoda ma służyć do rozbrojenia sprawy zegarków i braków w oświadczeniu podatkowym ministra Nowaka. Bagatelizują ją solidarnie premier, członkowie rządu tudzież sprzyjający im główny nurt medialny.
Sprawa ta pokazuje rozkład polskiej demokracji, a więc poczucie bezkarności członków partii rządzącej. W państwach trzymających się zasad demokracji minister, który oszukuje (myli się) w zeznaniu podatkowym i ostentacyjnie demonstruje luksusowe gadżety otrzymane (pożyczone) od zaprzyjaźnionych biznesmenów, natychmiast musiałby się pożegnać ze swoim stanowiskiem. Naciskaliby na to jego koledzy partyjni, a zwłaszcza jego zwierzchnik, który zdawałby sobie sprawę, że tolerancja dla tego typu zachowania byłaby dla niego katastrofą. W III RP tolerancja taka w stosunku do ludzi establishmentu jest normą. Próba rozliczenia ich, jakązastosowano za rządów Jarosława Kaczyńskiego, uznana została za terror.
Odpowiedzialność osób publicznych, które naruszają prawo czy choćby tylko standardy zachowania, jest niezbędna dla zdrowia życia publicznego. Nie pozwala rozzuchwalać się władzy i buduje szacunek dla etyki. W III RP słyszymy, aby nie personalizować sprawy i ująć ją w szerszym aspekcie.
Na pytanie: „Jakie znaczenie mają zegarki Nowaka dla jego ministerialnej działalności?” odpowiedź brzmi: „Zasadnicze”. Brak odpowiedzialności przekłada się na całość jego poczynań. Przestają mieć znaczenie oficjalne deklaracje: obietnice inwestycji i ich terminy. Przestają się liczyć jakiekolwiek standardy, czego przykładem jest zadłużona i robiąca bokami kolej, w której liczba suto opłacanych dyrektorów zbliża się już do setki – zestaw ich kompetencji stanowi gotowy, kabaretowy program, gdyż nie sposób znaleźć choćby pretekstu dla tylu funkcji kierowniczych w tej instytucji.
W II RP piastowanie stanowiska publicznego stanowiło (słusznie) okoliczność obciążającą w przypadku popełnienia przestępstwa – w III RP zwalnia od odpowiedzialności.