Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik stwierdził, że pochodzi od innej małpy niż jego przeciwnicy. Oznacza to, że różne gatunki małp dały początek różnym gatunkom człowieka. Michnik wywodzi się, a w każdym razie tak uważa, od małpy lepszej.
Bronisław Wildstein
Z jego wypowiedzi wynikało także, że odmienne gatunki czy też rasy nie są w stanie porozumieć się ze sobą, dlatego Michnik nie udziela odpowiedzi reprezentantom ras obcych. Jedyne miejsce, gdzie może się z nimi spotykać, to – w towarzystwie swoich ochroniarzy – na sali sądowej, gdzie reprezentanci tamtych ras, podludzie (?), mają być skazywani za bezczelne próby pisania o nadczłowieku, czyli redaktorze „Wyborczej”.
Natomiast on sam wraz ze swoimi ochroniarzami zorganizował konferencję na temat zagrożenia faszyzmem, jakie pojawia się dzisiaj w Polsce. Okazuje się, że rasy gorsze zdolne są nawet do krytyki rządu i prezydenta, co jest czystej wody faszyzmem. Pozwalają sobie nie wierzyć w to, w co Michnik każe im wierzyć, co jest faszyzmem do potęgi. Ba, w Polsce istnieje opozycja, która kwestionuje status quo, co oznacza, że stoczyliśmy się w faszyzm systemowy.
A dodatkowo szaleje Kościół, który nie chce walczyć o prawa homoseksualistów i nie akceptuje kapłaństwa kobiet. Czy zgoda na działanie takiej instytucji nie jest przejawem faszyzacji polskiego życia politycznego?
Polska prawica głęboko pogrążona jest w odmętach faszyzmu, gdyż nie zajmuje się rozliczaniem go w swoich szeregach – chociaż Michnik oraz jego akolici poświęcają się i pokazują jej, co robić powinna.
Wszystko dobrze, ale niewdzięczność Michnika musi boleć. Jego koncepcja faszyzmu pochodzi od Stalina, który, aby nie eksponować właściwej nazwy hitleryzmu (narodowego socjalizmu), nakazał nazywać go faszyzmem. Socjalizm naukowy mógł się przecież, co mniej oświeconym, pomylić z narodowym.
Definicje Michnika, który swoich oponentów pakuje do faszystowskiego worka, także przypominają strategię słoneczka narodów. Dlaczego więc naczelny „Wyborczej” nie powołuje się na niego? Przecież Stalin nie był faszystą.
Inna sprawa, że koncepcja wywodzenia racji przez odwołanie się do małpich protoplastów
do Stalina nie pasuje. Tutaj bliższy Michnikowi byłby Hitler, chociaż on powoływał się raczej na innych przodków. No, ale redaktor „Wyborczej” jest człowiekiem nowoczesnym, więc i swoich małpich przodków się nie wstydzi. Właściwie można odnieść wrażenie, że są oni jego jedynym argumentem. – Ja jestem lepsza małpa – przepraszam – pochodzę od lepszej – rzecze Michnik – a więc to ja ustalam reguły gry i decyduję, kto jest faszystą. Bo faszyści pochodzą od małp gorszych.
Drodzy czytelnicy! Przepraszam za ten bełkot, ale usiłuję coś zrozumieć z wystąpienia jednego z autorytetów intelektualnych III RP i wychodzi, co wychodzi. A przecież w organizowanej przez niego konferencji oprócz jego ochroniarzy brali udział profesorowie. Na przykład prof. filozofii Magdalena Środa, która wywodziła, że faszyzmu polskie dzieci (chyba chłopcy, bo Środa jest feministką) uczą się z lektur szkolnych. Bo w nich ciągle wojna i wojna, a my przecież w świecie pokoju (wiecznego?) funkcjonujemy. Potakiwał jej prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, takoż historyk prof. Włodzimierz Borodziej. I tylko o swoich małpich przodkach nie zdążyli nic powiedzieć. Może w przeciwieństwie do Michnika nie mają się czym chwalić?