Jak opublikowała dziś na swych stronach konserwatywna partia VOX: koalicyjny rząd socjalistów z komunistami ponosi odpowiedzialność za horrendalne zaniedbania, które kosztowały życie już 17 500 osób. Raporty i dane, jakie pojawiają się przy okazji walki z koronawirusem przemawiają, zdaniem lidera partii Santiago Abascala, za sformułowaniem następujących konkluzji:
„Hiszpania zajmuje PIERWSZE MIEJSCE NA ŚWIECIE pod względem:
1) wskaźnika ofiar śmiertelnych COVID-19 w przeliczeniu na milion obywateli.
2) wskaźnika zakażonych lekarzy i personelu medycznego
3) wskaźnika liczby zakażonych osób w stosunku do ogółu mieszkańców
4) wskaźnika wzrostu bezrobocia
5) wskaźnika spadku PKB
I jak komentuje Abascal: "Hiszpania jest prawdopodobnie pierwszym krajem na świecie, w którym wraz z rosnącą epidemią zniknęły demokratyczne reguły za sprawą działań socjalistycznego rządu". Nie jest to zresztą tylko opinia lidera konserwatystów, skoro niespełna tydzień temu ponad 400 dziennikarzy podpisało się pod apelem przeciwko cenzurze i praktykom rządowym niedopuszczającym dziennikarzy do możliwości swobodnego zadawania pytań podczas konferencji prasowych rządu.
Przypomnijmy, że partia VOX po wyborach do Europarlamentu w 2019 r. weszła do Grupy EKR również, a może przede wszystkim, przez wzgląd na pokrewieństwo ideowe z PiS. Stanowi trzecią siłę w Kongresie hiszpańskim, niestety de facto zawieszonym na czas walki z epidemią. Uprawnienia, jakimi obdarzył siebie koalicyjny gabinet Sancheza wykraczają daleko poza reguły prawne wynikające z nałożenia stanu alarmowego „Estado de alarma” – takiego zdania jest przynajmniej wielu prawników i konstytucjonalistów w Hiszpanii. Liderzy VOX, którzy jako pierwsi apelowali o podjęcie niezbędnych kroków w celu uniknięcia katastrofy, z jaką dziś mierzy się Hiszpania, byli wyszydzani przez socjalistów i oficjalne media za swoją nadmierną admirację wobec „reżymów panujących w Polsce i na Węgrzech”. Za przykład hegemonii lewicowej myśli na Półwyspie może posłużyć sytuacja, gdy w lutym Abascal wnioskował o zawieszenie połączeń lotniczych z Chinami przez wzgląd na zagrożenie epidemią, za co tradycyjnie został wyszydzony jako rasista i ksenofob. Dziś wielu hiszpańskich nawet lewicowych dziennikarzy przyznaje, że metody zastosowane przez członków Grupy Wyszehradzkiej okazały się modelowe w walce z koronawirusem.
Liczby mówią same za siebie: Hiszpania według ostatnich danych ma 326 zmarłych na milion mieszkańców, Włochy - 302, Francja - 187 zaś Polska tylko 5. Mało tego, zależnie od regionu te wartości okazują się jeszcze wyższe, np. 891 zmarłych na milion mieszkańców w regionie Madrytu a dla porównania: 400 dla Nowego Jorku.
Tak spektakularnie dramatyczne dane dla Hiszpanii wciąż są pokłosiem ideologicznej wojny na Półwyspie. Przypomnijmy, że hiszpański rząd zlekceważył wszystkie ostrzeżenia płynące zza granicy i pod hasłami "Koronawirus nie może być wymówką" oraz "Heteropatriarchat zabija bardziej niż koronawirus" wyprowadził tysiące kobiet na feministyczne marsze w dniu 8 marca.
Tymczasem naukowcy z Medical College Uniwersytetu Georgia (USA) opracowali model matematyczny, który szacuje, że 9 marca, po masowych manifestacjach w Hiszpanii musiało być już 87 405 przypadków koronawirusa a nie jak podawało hiszpańskie Ministerstwa Zdrowia 999 zakażonych. To dlatego wirus rozprzestrzenił się na Półwyspie z taką dynamiką i zabija od miesiąca z wyjątkową siłą.
Hiszpania wielokrotnie stawała na podium ale głównie w piłce nożnej. Tymczasem socjalistyczny, mniejszościowy rząd Sancheza zdaje się sięgać po rekordy, o których nie śnił naród hiszpański w najczarniejszych snach.
Małgorzata Wołczyk
Czytaj też:
Hiszpańskie władze zaniżają dane dot. ofiar epidemii? Rośnie presja na rząd Pedra Sancheza