Michał Kępowicz: Musimy mieć nowoczesną medycynę, bo za dużo Polaków umiera

Michał Kępowicz: Musimy mieć nowoczesną medycynę, bo za dużo Polaków umiera

Dodano: 
Sprzęt medyczny
Sprzęt medycznyŹródło:Pixabay
Rozmowa z Michałem Kępowiczem, dyrektorem ds. relacji strategicznych w Philips Healthcare.

Pandemia koronawirusa miała ogromny wpływ na systemy opieki zdrowotnej w różnych krajach świata. Jak wpłynęła na polską służbę zdrowia, a zwłaszcza na stan polskiej onkologii?

Jak wiadomo, nowotwory są jedną z najpowszechniejszych i najbardziej zabójczych chorób cywilizacyjnych. Rak oficjalnie jest drugą przyczyną zgonów, ale zdaniem niektórych wkrótce stanie się niechlubnym liderem. Nie inaczej jest w Polsce. W naszym kraju na nowotwory umiera ok. 110–120 tys. osób rocznie, a liczba nowych diagnozowanych przypadków wynosi ok. 170–200 tys. rocznie. Szacuje się, że na przełomie lat 2025 i 2026 ten przyrost będzie wyższy nawet o 60 proc., co oznacza, że tylko w naszym kraju rocznie przybywać będzie 250–260 tys. nowych pacjentów onkologicznych.

W skali świata rocznie ponad 20 mln osób słyszy diagnozę: rak. Nowotwory stały się więc realnym zagrożeniem. Jeśli chodzi o pandemię, to pomimo prób otwarcia na pacjentów cierpiących na inne schorzenia niż COVID -19 rzeczywistość pokazała, że napływ pacjentów onkologicznych był zdecydowanie mniejszy. Wynikało to zarówno z przeciążenia i organizacji systemu, jak i z obaw oraz zagubienia pacjentów. Niektórzy eksperci spodziewają się więc wkrótce onkologicznego tsunami. Do lekarzy zaczną się masowo zgłaszać osoby, które choć mogły zacząć leczenie na wczesnym etapie, to już teraz mogą mieć zaawansowane stadium choroby nowotworowej. W przypadku leczenia nowotworów każdy tydzień jest ekstremalnie ważny i czym wcześniej podejmujemy walkę, tym większe mamy szanse na przeżycie i dobre rokowania.

Co to oznacza dla systemu?

Po pierwsze, oznacza to, że mniej osób zostanie uratowanych. Po drugie, oznacza to również dużo większe koszty. Leczenie zaawansowanych nowotworów jest zdecydowanie droższe niż leczenie tych nowotworów zdiagnozowanych we wczesnej fazie, ponieważ w tych przypadkach istnieje możliwość zaplanowania terapii i szczęśliwego zakończenia leczenia. Obecnie sytuacja nie wygląda więc zbyt optymistycznie. Ucierpią pacjenci, ich najbliżsi, personel, który już od dawna jest wypalony z uwagi na ogromną ilość pracy, i nadwyrężona gospodarka.

Jak po zakończeniu pandemii lub przynajmniej zmniejszeniu liczby zachorowań powinna wyglądać odbudowa zdrowia Polaków?

W zeszłym roku powstała nowa strategia dotycząca onkologii w Polsce. Powstaje ona również w Unii Europejskiej. Oprócz dokumentów ważne jest to, aby bardzo konkretne rozwiązania z nich wynikające zostały wdrożone. Szacuje się bowiem, że ok. 40 proc. wszystkich nowotworów moglibyśmy uniknąć dzięki profilaktyce, czyli gdybyśmy prowadzili zdrowszy styl życia, częściej poddawali się różnego rodzaju badaniom diagnostycznym, a także bardziej świadomie zarządzali swoim zdrowiem. Termin „health literacy”, czyli umiejętność zarządzania własnym zdrowiem, zaczyna pojawiać się również podczas publicznej dyskusji. Warto bowiem od najmłodszych lat uczyć tego, co jest dla nas najważniejsze, czyli jak zadbać o swoje własne zdrowie, jak określić niepokojące symptomy oraz kiedy zgłosić się do lekarza, jak z nim rozmawiać, jak pilnować właściwej terapii etc. To wszystko może zwiększyć szanse na dłuższe życie w zdrowiu. Mówiłem o tym niedawno na konferencji dotyczącej medycyny personalizowanej, która jest szczególnie dedykowana onkologii i dotyczy dopasowania terapii do profilu danego pacjenta. Taka spersonalizowana terapia, dostosowana do konkretnej osoby, zwiększa trzyletnią przeżywalność osób ze zdiagnozowanym nowotworem do 55 proc. Podczas gdy mamy do czynienia z podejściem nieukierunkowanym na danego człowieka, przeżywalność trzyletnia zdarza się jedynie w przypadku 25 proc. pacjentów. Mówimy więc o dwukrotnym wzroście przeżywalności, co stanowi niebagatelną różnicę.

Brzmi obiecująco. Ale czy polski system opieki zdrowotnej stać na nowoczesną medycynę personalizowaną?

Pytanie brzmi raczej: Czy Polskę stać na jej brak i liczone w dziesiątkach, a nawet setkach miliardów złotych wieloletnie straty spowodowane przez zwiększającą się liczbę zgonów, liczbę osób wyłączonych z aktywności zawodowej i rodzinnej, coraz mniejszą populację naszego kraju? Z szacunków wynika, że już niedługo, bo w 2025 r., nawet ćwierć miliona Polaków co roku będzie słyszeć diagnozę choroby nowotworowej. To będzie oznaczać grubo ponad milion pacjentów onkologicznych w kilkuletniej perspektywie, w której jedni będą umierać z powodu niepowodzenia terapii, a inni dopiero będą stawać się pacjentami onkologicznymi.

Trzeba też zauważyć, jak wiele z powodu chorób nowotworowych Polska traci z czysto ekonomicznego punktu widzenia: są to niewyobrażalne kwoty. Na te koszty składa się m.in. utrata wielu lat aktywności zawodowej oraz aktywności rodzinnej chorego, a także utrata wielu godzin pracy zawodowej przez jego bliskich, którzy poświęcają się opiece nad pacjentem, który choruje przez dwa, trzy lata, a czasem dłużej. W wielu przypadkach, gdy np. choruje rodzic, to nie tylko on nie może już dalej pracować, lecz także jego małżonek bądź dziecko, które musi się wyłączyć z aktywności zawodowej, żeby zadbać o bliską osobę. Choroby onkologiczne, podobnie jak inne długotrwałe schorzenia, np. zaburzenia psychiczne, powodują, że niekiedy całe rodziny są wyłączone z normalnego funkcjonowania. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę ćwierć miliona nowych pacjentów rocznie i przemnożymy tę liczbę razy dwa lub trzy, to w dłuższym okresie będziemy mówić już o ogromnej części populacji Polski dotkniętej tym problemem. Zauważmy również, że na choroby nowotworowe chorują obecnie nie tylko osoby w wieku 70–80 lat, lecz także coraz częściej 30- i 40-latkowie. Widać więc wyraźnie, że Polskę po prostu musi być stać na nowoczesne terapie i organizację systemu ukierunkowaną na skuteczność zapobiegania oraz leczenia nowotworów.

Czy nasi decydenci już doszli do podobnego wniosku? Czy jest szansa, że wkrótce nie tylko będzie się mówić o medycynie personalizowanej, lecz także rzeczywiście polscy pacjenci będą mogli liczyć na indywidualnie dobierane terapie?

Ten temat coraz częściej zaczyna pojawiać się na konferencjach naukowych, a także w debacie publicznej. Trzeba jednak pamiętać, że wprowadzenie medycyny personalizowanej oraz powiązanie jej z tzw. opieką zdrowotną, opartą na wartości (z ang. value based healthcare), wymaga przeorganizowania całego systemu i wdrożenia zupełnie nowej, dobrze ustrukturyzowanej i szeroko zaakceptowanej strategii ochrony zdrowia. Koncepcja „value based healthcare” to porzucenie podejścia ilościowego oraz rutynowego i przestawienie całego systemu na jakość i efektywność leczenia – w tym systemie płaci się za to, że pacjent jest zdrowy, a nie za to, ile świadczeń zdrowotnych, które w konsekwencji nie przyniosły satysfakcjonującego rezultatu, otrzymał. To jest prawdziwa rewolucja. Po pandemii COVID -19 i tak potrzebne jest nowe otwarcie dla systemu opieki zdrowotnej, ponieważ obecny model wymaga znaczącej poprawy i dostosowania do współczesnych wyzwań.

Częścią tej rewolucji będą cyfryzacja i informatyzacja służby zdrowia?

To kolejne wyzwanie dla polskiej opieki zdrowotnej. Bardzo ważna jest bowiem wiedza na temat stanu zdrowia naszego społeczeństwa, tj. na jakie choroby chorujemy i na co zachorujemy w przyszłości, jaka jest kondycja każdego z nas, jakie terapie nam pomogą, a jakie nie. Ilość dostępnych danych rośnie w ogromnym tempie. Szacuje się, że w 2025 r. na świecie będzie ok. 2,5 tys. eksabajtów danych, czyli 2,5 tys. trylionów bajtów (eksabajty to kolejna jednostka po megabajtach, gigabajtach, terabajtach i petabajtach). Tylko podczas leczenia jednego pacjenta onkologicznego zbiera się nawet kilka terabajtów informacji o danej osobie i istotne jest, aby odpowiednio nimi zarządzać, by móc wykorzystać je w dalszej terapii, zwłaszcza po wprowadzeniu medycyny personalizowanej. Niestety, w dalszym ciągu mamy z tym problem i uczymy się, jak prawidłowo z tych danych korzystać i je analizować. Jednak nawet bez wprowadzenia medycyny personalizowanej te systemy zarządzania danymi są niezbędne, by odpowiadać na pytanie, jakie terapie są najlepsze w danych grupach pacjentów i u danej osoby. Odpowiednio przetwarzane informacje pozwalają też odpowiedzieć na pytania typu: Jaki jest stan pacjenta, jego profil genetyczny i etap rozwoju choroby? Jakie leki mogą być najbardziej skuteczne? Jakie kombinacje i sekwencje terapeutyczne poprawiają stan zdrowia? Jakie leki powinniśmy produkować/wprowadzać do leczenia, żebyśmy mieli z nich największą korzyść? Dzięki tak ogromnej ilości danych i ich korelacji można również np. z wyprzedzeniem planować działania resortu zdrowia, m.in. przewidzieć, w którym regionie za kilka lat będzie potrzebna zwiększona liczba określonych specjalistów medycznych, jak dysponować i długofalowo zarządzać infrastrukturą medyczną czy odpowiednio wcześnie przygotować się do profilaktyki i zwalczania chorób zakaźnych. Polska mogłaby stać się czempionem w budowaniu tzw. data warehouse, czyli zasobów danych Big Data, które – w zależności od poziomu zaawansowania – mogłyby dać nam odpowiedź na poziomie systemowych, ale także przysłowiowego Kowalskiego.

Czy dzięki tym nowoczesnym technologiom, które wspierają opiekę koordynowaną, pacjenci będą mieli szansę przeżyć dłużej niż tylko najbliższe trzy–pięć lat, a z czasem choroby nowotworowe zmienią się w kolejne choroby przewlekłe?

Nowe technologie już od dawna pomagają w wydłużeniu życia ludzi. Kiedyś można było do nich zaliczyć stetoskop czy narzędzia chirurgiczne. Dzisiaj jednym z przykładów już wykorzystywanych nowoczesnych technologii są wirtualne konsylia onkologiczne, podczas których najlepsi lekarze z różnych miejsc Polski wspólnie rozważają przypadek danego pacjenta, analizując wyniki diagnostyki obrazowej, patomorfologii, genetyki, podejmują decyzję o podjęciu konkretnej, skutecznej terapii. To wszystko dzieje się w świecie on-line i nie jest już śpiewką przyszłości, to dzieje się dzisiaj. Dzięki takim właśnie technologiom nowotwory mogą stać się chorobami przewlekłymi, ale by było to możliwe, potrzebne są inwestycje, reformy systemowe i organizacyjne, a także dobrze rozwinięta profilaktyka prowadzona już od etapu edukacji dzieci w szkołach. Musimy bowiem już od dziecka być przygotowani na zarządzanie własnym zdrowiem, które nie jest nam niestety raz na zawsze dane.

Wywiad ukazał się w Do Rzeczy o Zdrowiu/ maj 2021

Źródło: Do Rzeczy o Zdrowiu
Czytaj także