W piątek minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że od 27 stycznia w aptekach uruchomione zostanie powszechne testowanie w kierunku SARS-CoV-2. Testy będą opłacane przez Narodowy Fundusz Zdrowia i nie będzie potrzebne skierowanie.
– Dzisiaj mamy pierwsze informacje od pana (wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej Marka) Tomkowa, że prawdopodobnie pod koniec tygodnia jest szansa, że już pojawią się pierwsze testujące apteki – powiedział Niedzielski.
Zapewnił, że placówki, w których będą przeprowadzane testy w kierunku SARS-CoV-2, będą uwzględniały standardy z rozporządzenia.
– Można to zorganizować na różne sposoby, ja nie chciałbym mówić, jak to centralnie ma wyglądać, bo każda apteka jest inna, nie każda apteka ma warunki, więc powiedzmy sobie otwarcie: to nie będzie dostępne w każdej aptece w Polsce – powiedział Niedzielski.
– Mamy pewne zdefiniowane wymogi, ale oczywiście odpowiedzialność farmaceutów za bezpieczeństwo pacjenta nakazuje zorganizować to albo w określonych godzinach, albo wydzielając miejsce, jeżeli są takie możliwości – dodał szef MZ.
"To doprowadziłoby do faktycznego lockdownu"
Ministerstwo Zdrowia skierowało w poniedziałek do opublikowania rozporządzenie skracające do siedmiu dni czas odbywania kwarantanny dla osób narażonych na zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Obecnie trwa ona 10 dni.
Niedzielski wskazywał, że skrócenie kwarantanny to m.in. efekt obserwacji sytuacji w krajach Europy Zachodniej, gdzie wzrost zakażeń nastąpił wcześniej.
– Widzieliśmy, że władze tych krajów, z opóźnieniem reagując na pojawiające się zwiększone liczby zakażeń, wprowadziły ten obowiązek, więc my, będąc na początku, bo pamiętajmy, że mimo tych wielkich liczb, z jakimi mamy do czynienia, to jest początek piątej fali, podejmujemy tę decyzję, bo widzimy, że przebieg kliniczny jest nieco szybszy w przypadku omikronu – powiedział minister.
– A z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że jeżeli będziemy mieli do czynienia ze scenariuszem, gdzie będzie 40, 50, 60 tys. zakażeń, nakładanie izolacji i kwarantann na długie dni tak naprawdę doprowadziłoby do faktycznego lockdownu w gospodarce, bo ludzie, którzy pracują, po prostu nie byliby obecni w pracy. Stąd jest ta decyzja – wyjaśnił minister.
Dodał, że "scenariusze, które się realizują, oznaczają, że w tym tygodniu na pewno będziemy mieli przekroczone 50 tys. zakażeń".
Czytaj też:
Latos zapowiada poprawkę w ustawie Hoca. "Państwo będzie płaciło za testy"Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. 29 tys. zakażeń, zmarły dwie osobyCzytaj też:
Piąta fala epidemii w Polsce. "Wszystkich zgonów będzie do 20 tysięcy"