Karwelis: Wojna i koronawirus

Karwelis: Wojna i koronawirus

Dodano: 
Gazeta. Zdjęcie ilustracyjne
Gazeta. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
JERZY KARWELIS II Okazało się, że szczepionki zabijają częściej niż wirus, a testy, kwarantanny i maseczkowanie się skompromitowały. Jednak to zamiata się teraz pod wojenny dywan. Szczególnie w Europie, zwłaszcza w Polsce.

Wojna, wojna, wszędzie wojna. Ale są tacy, którzy biją na alarm, że pod spodem wciąż tlą się stare procesy, ba – nawet przyspieszają. No bo gdzie się podział COVID? Nie ma. Jak się zaraz okaże, to jest, ale – patrz punkt pierwszy, czyli wojna. Mamy dziś pierwszy w historii przypadek pogodzenia ze sobą narracji dotąd walczących ze sobą stron: tzw. koronaentuzjastów i koronarealistów, przez tych pierwszych przezywanych foliarzami. Obie strony głośno mówią, że wojna wojną, ale wirus działa, trzeba o nim pamiętać. I tu się drogi rozjeżdżają, bo koronaentuzjaści wzywają do utrzymania, nawet rozszerzenia obostrzeń, a dla płaskoziemców obecny stan utrzymywania obostrzeń jest kolejnym dowodem na dętość całej sprawy i próbę ukrycia winnych.

GDZIE JEST WIRUS?

Co się z wirusem dzieje? Ano dalej sobie hasa, tyle że oczy kamer się odwróciły od niego. I jest tu różnie. W zależności od odległości od wojny na Ukrainie intensywność tematu pandemii się zmienia. Musimy pamiętać, że ta wojna to dla nas tylko jest jakiś przełom i ważna sprawa. Dla ludzkości, w dodatku tej mniej zorientowanej, czyli większości, to kolejny konflikt typu Syria, Libia czy Jugosławia. Daleko, nie nasza sprawa i zbyt to złożone jest, bo tych narodów tam jak mrówek. I dla takiej większości krajów temat covidowy jest dalej na topie, odbywają się wielotysięczne manifestacje przeciwko obostrzeniom, konwoje jadą już przez połowę zachodniego świata, a na ulice kanadyjskich miast, po odwołaniu tam stanu wojennego, znowu wrócili protestujący. Tylko u nas temat zdechł, bo zagłuszają go odgłosy bliskiej wojny.

Artykuł został opublikowany w 14/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także