Łódzkie pogotowie informuje o niepokojącym, nasilającym się zjawisku. Otóż wezwań do udarów i zawałów jest obecnie nawet o jedną trzecią więcej niż w tym samym okresie rok temu.
Udary nawet u 30-latków
– Niestety duża część tych wezwań to przypadki młodych ludzi – powiedział ratownik medyczny Adam Stępka. Jak dodał, zdarza się, że w ciężkim stanie do szpitala trafiają młodzi, silni i wysportowani ludzie, często w wieku trzydziestu kilku lat.
Sprawę poruszyła też na swojej antenie telewizja TVN. Fragment programu jest w piątek popularny wśród użytkowników Twittera. Reporter dowiedział się od pogotowia, że jeśli chodzi o udar występuje "ogromna różnica w porównaniu do lat ubiegłych".
"Nie mają wątpliwości"
Jaka może być przyczyna? Informacja podana na stronie Radia ZET, które zajęło się tym tematem, wygląda tak, jakby wszystko było już wiadome. Czytamy bowiem: "Medycy nie mają wątpliwości, że to jeden ze skutków pandemii i powikłań po wcześniejszym zakażeniu koronawirusem. Przechorowanie COVID-19 zwiększa bowiem ryzyko udaru i zawału serca, ale nie tylko. Na liście możliwych powikłań są też zaburzenia rytmu serca czy zapalenie osierdzia".
"I nie ma tu znaczenia, czy przebieg choroby był łagodny, czy ciężki. Potwierdzają to badania amerykańskich naukowców z Washington University w St. Louis w stanie Missouri (USA). Wyniki tych badań zostały opublikowane czasopiśmie «Nature»" – pisze dalej Radio ZET.
Dalej dowiadujemy się, co zdaniem portalu można zrobić, aby "zminimalizować ryzyko" powikłań. Według Radio ZET "odpowiedź jest prosta". Są to szczepienia przeciwko COVID-19, noszenie masek oraz dezynfekcja dłoni.
Czytaj też:
USA. Sąd stanowy przywraca do pracy zwolnionych z powodu covidowej segregacji