Z sondażu dla portalu politykazdrowotna.com wynika, że piwo bezalkoholowe, czyli tzw. zero, funkcjonuje przede wszystkim jako napój orzeźwiający. Aż 71 proc. badanych przyznało, że traktuje je w ten sposób, a 66 proc. sięga po nie "dla orzeźwienia, a nie po to, by zastępować alkohol".
Prawie połowa ankietowanych (49 proc.) deklaruje, że piwo "zero" stanowi dla nich alternatywę dla klasycznych napojów gazowanych, a 37 proc. woli jego smak od tradycyjnych napojów typu soft drink. Jednocześnie 64 proc. respondentów zgadza się z twierdzeniem, że piwo bezalkoholowe to "po prostu jeden z wielu dostępnych napojów" – nie postrzegają go jako substytutu alkoholu.
Połowa badanych (50 proc.) zadeklarowała, że w ogóle nie pije piw bezalkoholowych, a 28 proc. robi to rzadziej niż raz w miesiącu. Tylko 21 proc. respondentów sięga po nie raz w miesiącu lub częściej.
Najczęściej wskazywaną sytuacją sięgania po piwo bezalkoholowe jest potrzeba orzeźwienia w upale (45 proc.), a na drugim miejscu – prowadzenie samochodu (40 proc.). Dla 32 proc. badanych to sposób na zachowanie "piwnego" smaku bez alkoholu, a 23 proc. przyznaje, że pije je po prostu ze względu na smak, bez szczególnej okazji.
Co ciekawe, 66 proc. osób często pijących alkohol deklaruje, że sięga również po wersje "zero", podczas gdy wśród abstynentów aż 73 proc. nigdy po nie nie sięga. Piwo bezalkoholowe okazuje się więc częściej wyborem "alkoholowych" niż trzeźwych konsumentów. Jednocześnie połowa badanych nie zgadza się z twierdzeniem, że piwo "zero" zaspokaja potrzebę sięgnięcia po napój alkoholowy.
"Oznacza to, że choć piwo bezalkoholowe umożliwia uczestnictwo w "piwnej" kulturze bez alkoholu, to nie zastępuje go emocjonalnie ani smakowo. 57 proc. konsumentów przyznaje, że wybiera piwo "zero" wtedy, gdy po prostu „nie chce pić alkoholu” – co sugeruje raczej pragmatyzm niż ideologiczny trend trzeźwościowy" – czytamy w serwisie.
Młodzi się przyzwyczajają?
Portal wskazuje, że rosnąca dostępność i reklamy piw bezalkoholowych powodują, że stają się one częścią codzienności także młodych ludzi. Jak wskazują eksperci, napoje te – mimo etykiety "bezalkoholowe" – często zawierają do 0,5 proc. alkoholu. To wystarczy, by wzbudzać zaniepokojenie wśród specjalistów ds. profilaktyki uzależnień.
Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) alarmuje, że piwo bezalkoholowe, poprzez swój wizerunek „dorosłego napoju”, może oswajać młodzież ze smakiem piwa i budować przywiązanie do marki jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. "Z etycznego i profilaktycznego punktu widzenia należałoby zakazać sprzedaży piwa bezalkoholowego nieletnim" – podkreśla KCPU.
Centrum apeluje także o całkowity zakaz reklamy piw, w tym ich wariantów bezalkoholowych, wskazując, że „promocja piw bezalkoholowych to celowy zabieg marketingowy branży piwnej, mający na celu przyzwyczajanie młodych konsumentów do marki i budowanie pozytywnych skojarzeń z piwem – relaksu, wypoczynku czy uprawiania sportu”.
Portal podkreśla, że kategorii piw bezalkoholowych nie można utożsamiać z modą na trzeźwość, a raczej z trendem na „świadome orzeźwienie”, wspieranym przez skuteczny marketing i zmieniające się nawyki zakupowe. "Wyniki wskazują, że piwo bezalkoholowe w Polsce stało się stałym elementem codziennej konsumpcji, ale nie jest przejawem społecznego trendu trzeźwości. Większość badanych traktuje je jak napój orzeźwiający, często wybierany w upalne dni lub w sytuacjach, gdy nie można pić alkoholu. Choć pozwala uczestniczyć w towarzyskich sytuacjach bez procentów, nie zaspokaja potrzeby sięgania po alkohol i nie jest traktowane jako jego zamiennik. Dla części Polaków to po prostu nowoczesna alternatywa dla coli i fanty – a nie manifest trzeźwego stylu życia" – czytamy.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
