Od kilku dni media rozpisują się o historii 17-letniej Noa Pothoven. Dziewczyna jako dziecko została zgwałcona. Z traumą tą nigdy sobie nie poradziła, popadła w depresję i anoreksję. Przez wiele dziewczyna i jej rodzicie walczyli z chorobą. Noa Pothoven kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo, była leczona w wielu instytucjach.
Wbrew pierwszym doniesieniom medialnym, dziewczyna nie poddała się eutanazji. Kiedy nie udało jej się uzyskać zgody na poddanie się zabiegowi, nastolatka miała przestać przyjmować pokarmy i wodę. Zmarła w minioną niedzielę na szpitalnym łóżku ustawionym w jej rodzinnym domu. Jak podaje "The Guardian", dotychczas nie ujawniono jaka była przyczyna śmierci dziewczyny, ale prawdopodobnie nie doszło do eutanazji, czy samobójstwa dokonanego z pomocą innej osoby.
Tuż przed śmiercią Noa Pothoven zamieściła na Instagramie ostatni wpis, w którym wyjaśniła powody swojej decyzji. "Po latach walk, przegranych batalii, jestem wykończona. Prawie nic nie jem, nie piję. Postanowiłam odejść, bo nie jestem w stanie dłużej tego znieść" – napisała. "Nadal oddycham, ale już nie żyję" – dodała. Dziewczyna oświadczyła, że jej decyzja nie jest spowodowana impulsem, ale głęboko przemyślana. We wpisie zwróciła się również do swoich przyjaciół. Poprosiła, aby nie próbowali jej nakłonić do zmiany decyzji. "Kochać, to pozwolić odejść" – zakończyła.
Do głośnej sprawy 17-latki z Holandii odniósł się m.in. papież, który na Twitterze podkreślił, że "eutanazja i wspomagane samobójstwo są porażką wszystkich". "Odpowiedź, do której jesteśmy wezwani to nieporzucanie nigdy tych, którzy cierpią; nie poddanie się, ale objęcie troską i miłością, by przywrócić nadzieję" – dodał Franciszek.
twitterCzytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski: Dla dobra Kościoła trzeba sprawdzić, kto odcinał Jana Pawła II od informacji ws. pedofilii