Na łamach dziennika czytamy, że organizacji wyborów w wyznaczonym terminie chcą właściwie tylko prezes Jarosław Kaczyński i "najtwardsze skrzydło PiS". Takiemu scenariuszowi ma sprzeciwiać się część ministrów z Łukaszem Szumowskim i Jarosławem Gowinem na czele. Sceptyczne ma być zarówno otoczenie prezydenta, jak i premiera.
Jak zauważa "Polska The Times" przeciwko majowemu terminowi przemawia też rzeczywistość – epidemia, która z każdym dniem przynosi coraz więcej negatywnych danych. "Z analiz wynika, że szczyt zachorowań wypadnie wcale nie w okolicach Wielkanocy, tylko później. A w takich warunkach nie tylko prowadzenia kampanii, ale sama organizacja wyborów będą właściwie niemożliwe" – czytamy.
Z informacji uzyskanych przez dziennik wynika, że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego wybory 10 maja są konieczne, bo trudno przewidzieć ich inny możliwy termin. "Po pierwsze dlatego, że regulacje konstytucyjne nie dają możliwości ich przesunięcia - jedyny tryb, który wchodzi w grę, to stan klęski żywiołowej, mający jednak wiele ograniczeń. Po drugie dlatego, że nikt nie umie przewidzieć, w jaki sposób epidemia będzie ewoluować. Bardzo możliwe, że uda się wyhamować jej rozwój latem, ale na jesienie prawdopodobny jest jej nawrót" – wskazano.
Więcej na łamach "Polska The Times".
Czytaj też:
Trzaskowski: Sytuacja staje się dramatyczna!Czytaj też:
"Ludzie mądrzejsi od władzy". Tusk opublikował wymowne zdjęcie