Przed ostatecznym głosowaniem w sprawie majowych wyborów prezydenckich trwa próba przeciągania współpracowników Jarosława Gowina na stronę PiS.
Według Onetu politycy z Nowogrodzkiej zastanawiają się, jak to było możliwe, że Jarosław Kaczyński nie przewidział sytuacji, w której Gowin się zbuntuje i doprowadzi do poważnego kryzysu politycznego, który może zakończyć się nawet upadkiem koalicji i rządu.
Współpracownicy Kaczyńskiego mówią wprost, że poważnym błędem było danie politykom Porozumienia tak dobrych miejsc na listach wyborczych do Sejmu. "Instynkt zawiódł prezesa całkowicie" – cytuje swoich rozmówców Onet.
Aby przeciągnąć posłów od Gowina na swoją stronę, PiS oferuje im stanowiska ministerialne w rządzie albo lukratywne posady w spółkach skarbu państwa. Od kilku polityków dziennikarze Onetu usłyszeli, że targi o stanowiska są nagrywane. Posłowie Porozumienia mają być też straszeni zainteresowaniem ze strony prokuratury.
Negocjujący z opozycją Gowin otrzymał od szefa PO Borysa Budki ofertę objęcia stanowiska marszałka Sejmu, gdyby udało się zbudować nową większość w Sejmie. Jest też scenariusz utworzenia tzw. przejściowego rządu, na czele którego miałby stanąć Gowin. Według Onetu szef Porozumienia nie odrzucił ani jednej, ani drugiej oferty.
Z kolei PiS rozważa kilka planów awaryjnych na wypadek buntu posłów Porozumienia. Mówi się m.in. o zorganizowaniu wyborów stacjonarnych w maju, ale nie 10-ego, wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i zorganizowaniu wyborów w sierpniu, a także rozpisaniu przedterminowych wyborów do Sejmu i Senatu.
Czytaj też:
Bunt dołów w Porozumieniu? Wyciekł list do Gowina