W rozmowie z serwisem Gazeta.pl politolog przestrzegał przed scenariuszem, jaki wkrótce może się zrealiować w związku z wyborami prezydenckimi. – Nie wykluczam scenariusza, że ten maraton wyborczy potrwa jeszcze dłużej, na przykład pół roku, czy rok. Siedzimy wszyscy na bombie – podkreślił. Prof. Dudek przyznał, iż chciałby się mylić, jednak sądzi, że w przypadku wygranej Rafała Trzaskowskiego Jarosław Kaczyński będzie miał wielką pokusę, aby unieważnić wynik wyborów.
– Z punktu widzenia konstytucyjnego rzeczywiście znaleźliśmy się poza regułami i prawnicy, którzy to podnoszą, mają rację. Odpowiada za to - żeby była jasność - wyłącznie rząd PiS-u, który nie wprowadził stanu nadzwyczajnego i nie pozwolił przesunąć daty wyborów zgodnie z Konstytucją – mówił. Politolog nie sądzi, aby decyzję o unieważnieniu wyników wyborów podjęłą nowa Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, która będzie orzekała o ważności wyborów. – Mimo pojawiających się podejrzeń, twierdzę, że to nie jest żadna "pisowska agentura", która unieważni wybory, jeśli im prezes każe – dodał.
W jaki sposób miałoby do tego dojść? Zdaniem politologa, partia rządząca może sięgnąć po Trybunał Konstytucyjny. – I podstawy formalne pani Przyłębska znajdzie, bo może ogłosić, że skoro wybory się nie odbyły w najpóźniejszym konstytucyjnym terminie, czyli do 23 maja, a nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego, to prezydent wybrany 12 lipca nie jest legalny. Wprawdzie w polskich przepisach nie ma mowy o tym, że Trybunał Konstytucyjny może unieważnić wybory, ale mieliśmy już różne hocki-klocki – wskazał.
Czytaj też:
Kogo poprze w drugiej turze? Hołownia ogłosił decyzję
Czytaj też:
Andrzej Zybertowicz nie zostanie profesorem. "Decyzja nieprofesonalna i małostkowa"