Przypomnijmy, że do wypadku z udziałem Beaty Szydło doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. Po zderzeniu rządowego samochodu z seicento ówczesna premier trafiła do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, gdzie przeszła rehabilitację. W szpitalu przebywała przez tydzień.
W czwartek, 9 lipca, oświęcimski Sąd Rejonowy ogłosi wyrok w tej sprawie. Prokuratura domaga się dla oskarżonego Sebastiana K. kary 1 roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnie dozorowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięczne. Obrona kierowcy oczekuje uniewinnienia.
"Fakt", zamieszczając na swojej stronie artykuł informujący o wypadku, zatytułował tekst tak: "Zderzył się z kolumną z premier Szydło. Wiemy, jakiej kary żąda dla niego prokurator". Publikacja spotkała się z ostrą reakcją byłej szefowej rządu.
"Znowu bezczelne kłamstwo «Faktu». Nikt się nie «zderzył z Szydło». Kierowca mojego samochodu uratował kierowcę auta, które zajechało kolumnie drogę, omijając go. W efekcie ja oraz oficer SOP spędziliśmy wiele dni w szpitalu i tygodnie na rehabilitacji" – napisała na swoim profilu na Twitterze była premier.
Czytaj też:
Partnerka i córka ułaskawionego pozwą Axel Springer. Chcą gigantycznego odszkodowania