Zaskoczyła pana deklaracja Andrzeja Dudy o potrzebie stworzenia koalicji z politykami Koalicji Polskiej i Konfederacji? Niektórzy twierdzą, że propozycja prezydenta pojawiła się zbyt późno.
Rafał Ziemkiewicz: Myślę, że prezydent nie ogłosił tego pomysłu wcześniej, bo w I turze każdy z kandydatów walczył o swój elektorat. W II turze ważne jest pozycjonowanie kandydatów i kierowanie komunikatów do innych elektoratów. To dość naturalne. Wracając jednak do apelu prezydenta. Uważam, że wczorajsza deklaracja nie ma wielkich skutków politycznych. Chyba, że Andrzej Duda wygra, ale na razie jeszcze nie wiemy co wydarzy się w najbliższą niedzielę. To pieśń przyszłości. Apel prezydenta symbolicznie dzieli Polskę.
W jaki sposób?
Z jednej strony mamy Rafała Trzaskowskiego, lewicę, LGBT i zwrot ku Unii Europejskiej oraz dążenie do wpasowania się w maszynę UE. Z drugiej strony Andrzej Duda pokazujący, że przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu musi powstać blok partii, które odwołują się do wrażliwości konserwatywnej i patriotycznej. Elektorat Konfederacji i PSL taki właśnie jest. Co ciekawe, gdyby PSL nie wystąpił z Koalicji Europejskiej, to teraz by go nie było w Sejmie. Dziwi mnie tylko jedna rzecz.
Jaka?
Dziwie się, że prezydent nie poszedł dalej i nie powiedział o Konwencji Stambulskiej.
Rafał Trzaskowski obwieścił światu, że wygrywając wybory prezydenckie zajmie się likwidacją TVP Info. Wierzy pan w te zapowiedzi?
Nie bardzo. Gdyby Rafał Trzaskowski został prezydentem, to może napisać projekt ustawy o przejęciu terenów na Księżycu. Pomysł dotyczący TVP Info jest obliczony na to, aby zmobilizować żelazny elektorat PO. Nienawiść do mediów publicznych ze strony zwolenników Rafała Trzaskowskiego jest wielka. Zwłaszcza po śmierci śp. Adamowicza.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.