– W mojej ocenie to jest taka forma szantażu, że jeżeli "nie zaakceptujecie tego, o czym my mówimy, to być może będą dla was złe decyzje inwestycyjne" – ocenił na antenie TVN24 Patryk Jaki.
Europoseł podkreślił, że w tej sprawie najważniejsze jest opierać się na prawdzie. Zwrócił uwagę, że ambasador USA nie miała o faktach zbyt dużej wiedzy. – Pytana o konkrety, nie potrafiła podać. Poza strefami od LGBT, które - jeszcze raz chcę państwu powiedzieć - nie istnieją – wskazał polityk Solidarnej Polski.
Mosbacher do Polaków: Jesteście po złej stronie historii
"Chcemy wyrazić nasze poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych (LGBTI) oraz innych mniejszości w Polsce stojących przed podobnymi wyzwaniami" – czytamy w liście otwartym opublikowanym na stronie amerykańskiej ambasady.
List wywołał spore poruszenie w Polsce, a działalność ambasadorów została przez niektórych polityków prawicy potraktowana jako ingerencja w wewnętrzne sprawy Polski.
W wywiadzie udzielonym portalowi wp.pl Mosbacher tłumaczyła, że Polska posiada na Zachodzie reputację kraju "nieprzyjaznego mniejszościom seksualnym", co z kolei przekłada się niekorzystne na decyzje inwestycyjne oraz ma wpływ na "sprawy militarne". Polityk podkreśliła, że kwestia LGBT łączy w USA większość polityków (np. zarówno Donalda Trumpa i Joe Bidena).
– Musicie wiedzieć, że w kwestii LGBT jesteście po złej stronie historii. Mówię o postępie, który się dokonuje bez względu na wszystko. Używanie tego typu retoryki wobec mniejszości seksualnych jedynie wyobcowuje Polskę – powiedziała amerykańska dyplomatka.
Czytaj też:
"Czekamy na Pani głos oburzenia...". Brudziński odpowiada MosbacherCzytaj też:
"Homofob, nieuk i cham...". Skandaliczny wpis Sikorskiego