W wywiadzie dla "DGP" Andrzej Rzepliński stwierdził m.in. że nie rozumie sposobu, jakie środowiska lewicowe i feministyczne wybrały do wyrażenia swojego sprzeciwu wobec wyroku TK w sprawie aborcji eugenicznej. Stwierdził, że zarówno protesty pod kościołami, jak i pod domem prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego są dla niego "niezrozumiałe". CZYTAJ WIĘCEJ
W oświadczeniu opublikowanym na profilu "Wolne sądy" na Facebooku, Rzepliński twierdzi jednak, że wywiad został zmanipulowany.
„Oświadczam, że treść wywiadu ze mną, opublikowanego w piątek w DGP została zmanipulowana. Przede wszystkim nie nazwałem hołotą uczestników ostatnich polskich protestów. Użyłem tego określenia wobec plądrujących sklepy czy palących samochody demonstrantów we Francji i USA” – tłumaczy były prezes TK.
„Nie odnosiłem tych zachowań do uczestników polskich protestów po »wyroku« TK w sprawie zgodności z Konstytucją przepisów ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 7 stycznia 1993” – czytamy dalej.
„Przy tym uważam ten »wyrok« za głęboko nietrafny. Jego wydanie sprowokowało demonstracje, w których tysiące z nas uczestniczą. To ten Trybunał odpowiada za ich wywołanie podczas pandemii. Sam wsparłem w rozmowie telefonicznej z Martą Lempart już pierwszy protest przed siedzibą TK po wydaniu tego »wyroku«” – zapewnia Rzepliński.
Były prezes TK tłumaczy w oświadczeniu także, że jego „krytyczny stosunek do demonstracji pod kościołami i wulgarnego języka w czasie demonstracji” został wykorzystany do stworzenia wrażenia, że potępia on polskie kobiety i protestujących w tych demonstracjach”.
„Nigdy nie stanąłbym po stronie innej niż Obywateli. Bo jestem wiernym Konstytucji prawnikiem. I jestem mężem, ojcem i dziadkiem świetnych kobiet” – dodaje Rzepliński.
Czytaj też:
"Napluł w twarz...". Obrońcy demokracji wyrzekli się Rzeplińskiego