W rocznicę stanu wojennego na ulice Warszawy mają wyjść przeciwnicy PiS. Pod listem nawołującym do demonstracji podpisali się m.in. lider KOD Mateusz Kijowski, szefowie PO i .Nowoczesnej, Grzegorz Schetyna oraz Ryszard Petru, a także Władysław Frasyniuk i Lech Wałęsa. Do antyrządowych protestów nawołuje również płk rez. Adam Mazguła, który stan wojenny nazwał "kulturalnym wydarzeniem".
Czytaj też:
Schetyna: Podpis płk. Mazguły pod listem ws. 13 grudnia "to nieporozumienie"
W marszu 13 grudnia nie weźmie udziału przewodniczący SLD. "Muszę przypomnieć, że na sztandarach KOD jest obrona Konstytucji z 1997 r., która przecież w głównej mierze powstała z inicjatywy ludzi, których korzenie polityczne sięgają PRL. Nawoływanie do wypowiedzenia posłuszeństwa legalnie wybranej władzy uważam za błąd. Mamy nie płacić podatków, nie wykonywać wyroków sądów? Wciąż mam nadzieję, że intencje osób piszących ten manifest wiązały się jedynie z wezwaniem do zademonstrowania niezadowolenia wobec rządu i nie sięgały dalej" – oświadczył Włodzimierz Czarzasty.
Jak dodał, "13 grudnia w Polsce powinien być czasem refleksji nad tragicznymi wydarzeniami, a nie czasem eskalacji politycznego konflikt". Czarzasty podkreśla, że jego decyzja nie oznacza końca współpracy SLD i KOD, ale w marszu nie weźmie udziału. "Nie zamierzam jednak uczestniczyć w politycznej zadymie, a tym bardziej wyzbywać się własnych poglądów w imię źle rozumianej jedności poglądów. SLD jest samodzielną partią i będzie chodziło tam gdzie uważa za słuszne, a nie tam gdzie salon uważa, że wypada" – napisał polityk.
"Mieliśmy bronić demokracji, pod hasłem równości Polek i Polaków, jako przeciwwadze do PiS, który dzieli nasz kraj na ludzi lepszego i gorszego sortu. Obrona demokracji oznacza również obronę ludzi, których poglądy jedynie tolerujemy" – oświadczył Czarzasty.
Czytaj też:
Szef MSWiA: Opozycja chce walczyć z rządem przez ulice i zagranicę