"To miłe, że prokuratura zaczęła stosować się do prawa, lecz proszę sobie panie Premierze wybić z głowy, że miłe gesty zakończą sprawę. Podległe Panu służby nielegalnie pozbawiły mnie wolności, skuły kajdankami, przeszukały, zniesławiły zarzucając popełnienie jakichś wydumanych przestępstw i mam teraz spokojnie przyjąć, że nic się nie stało? O nie!" – zapowiada mecenas.
Jak podkreśla w opublikowanym liście, kilka składów sędziowskich uznało, że "służby prokuratorskie: nie uprawdopodobniły zarzutów wobec mnie; posługiwały się przypuszczeniami, a nie dowodami; nie znalazły na stawiane zarzuty żadnych konkretnych dowodów; nie zrozumiały skomplikowanych zagadnień cywilnych; niewłaściwie rozumieją przepisy karne; niesłusznie przypisały mi zamiar popełnienia przestępstwa; normalną działalność adwokacką błędnie uznały za pozorną; działały nieetycznie; przy próbie stawiania zarzutów działały z rażącym naruszeniem prawa; naruszyły prawa człowieka; z pełną świadomością pozbawiły mnie moich praw planując czynności przeszukania tak, aby doszło do złamania prawa; naruszyły tajemnicę adwokacką i obrończą; wymuszały działania niezgodne z prawem; złamały prawo poszukując podczas przeszukania dowodów niezwiązanych ze sprawą"
Jak dodaje, prokuratura miała też naruszyć tajemnicę bankową.
"Panie Premierze! W historii współczesnej Polski nie było większej kompromitacji Urzędu Prokuratorskiego" – ocenia Giertych.
"Nadto, ze względu na moje zaangażowanie w reprezentowanie polityków opozycji oraz głoszone poglądy polityczne jest oczywiste, że motywacja tych wszystkich w/w naruszeń i przestępstw jest polityczna, co godzi w Prawa Podstawowe Unii Europejskiej i Kartę Praw Człowieka ONZ" – dodaje.
"Argumenty naruszenia praw podstawowych przekonały organy wymiaru sprawiedliwości Republiki Włoskiej, które uchyliły postanowienie o przeszukaniu domu mojej żony we Włoszech i zwróciły zabrane mi dokumenty oraz komputery. To kompromitacja o charakterze międzynarodowym. Żeby było tego mało, osoba, która nadzorowała całość operacji wobec mnie - pan Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski publicznie zapowiadał, próbując wywrzeć presję na sąd, że orzeczenia sądów nie powstrzymają prokuratury przed dalszymi działaniami wobec mnie. W sprawie wystąpiły też inne, jawne naciski na sądy ze strony Rzecznika Dyscyplinarnego sędziów, który zażądał dostępu do akt mojej sprawy w Poznaniu oraz nielegalne działania tzw. Izby Dyscyplinarnej SN, która zawiesiła sędziego mającego rozpoznawać wątek sprawy dotyczący dokumentów zajętych w moim domu" – czytamy dalej we wpisie Romana Giertycha.
"W każdym demokratycznym kraju taka kompromitacja zakończyłaby się spektakularnymi dymisjami wszystkich odpowiedzialnych za nią osób. Brak reakcji z Pańskiej będzie oznaczać Pański jawny współudział w popełnionych na moją szkodę przestępstwach. Ze wszystkimi, w przyszłości, tego współudziału konsekwencjami prawnymi" – podkreśla na koniec prawnik.
Czytaj też:
Policja śledziła córkę Giertycha? Mecenas grzmi: Nękacie mi dzieci dranie? Odpowiecie za toCzytaj też:
"Różnie to można nazywać". Suski o nazwie pochodzącej od premieraCzytaj też:
Premier dla "GP": Widać już światło w tunelu