– Mam przed sobą dokument, który trudno zakwalifikować, bo to nie jest ani zarządzenie, ani rozporządzenie, to jest zalecenie opatrzone klauzulą: "Ważne!" – powiedział Grodzki na konferencji prasowej w środę.
Komunikat NFZ, który wywołał burzę
Następnie zacytował komunikat Narodowego Funduszu Zdrowia, w którym napisano, że "aby zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala, Centrala NFZ zaleca ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo".
– Tłumacząc to na język ludzki, to jest proszę państwa totalna kapitulacja, przyznanie się, że system padł. Bo po to otwieraliśmy łóżka covidowe, po to miały być otwarte wcześniej – a w części ciągle nie uruchomione – szpitale dodatkowe, aby inni chorzy, nie-covidowi, nie cierpieli z powodu tej pandemii – mówił Grodzki.
"Każdy chirurg to wie"
Jego zdaniem w Polsce mamy ok. 110 tys. łóżek, z czego 20 tys. jest zajętych przez pacjentów z COVID-19. – 80 tys. ma w zasadzie, a wszystkie zabiegowe, mają wstrzymać wszystkie zabiegi, oprócz zabiegów nowotworowych – dodał.
– Ktoś, kto cierpi bóle, bo ma zwyrodnienie stawu biodrowego, ma cierpieć dalej, bo dopiero ten staw musi mu się złamać, kość biodrowa, żeby można było go zoperować w trybie ostrym. W trybie planowym, żeby mu zdjąć cierpienie, które odbiera mu chęć do życia, nie można – przekonywał marszałek, który z zawodu jest lekarzem chirurgiem.
– Każdy chirurg wie, że zabiegi planowe są dużo bezpieczniejsze niż zabiegi wykonywane w trybie ostrym, czy w czasie bezpośredniego zagrożenia życia. To kanon medycyny – powiedział Grodzki.
Czytaj też:
Ponad 17 tys. nowych zakażeń. Zmarło prawie 400 osób