Od początku epidemicznych restrykcji było jasne, że część obywateli, którzy zostaną ukarani za ich złamanie, będzie się od kar odwoływać.
Kiedy te odwołania dotarły do sądów – w niektórych przypadkach konieczna była druga instancja, a nawet kasacja – jasne się stało, że żyjemy w paranoicznej rzeczywistości prawnej: rząd ustanawia zakazy, które później są masowo kwestionowane w sądach. A przecież od pierwszych rozporządzeń pisanych w oparciu o COVID--ową specustawę niektórzy komentatorzy wskazywali na wątłe podstawy prawne pozbawiania nas naszych podstawowych praw, niezależnie od okoliczności. A są przecież przewidziane przez polską konstytucję stany nadzwyczajne, lecz z tego instrumentu rządzący nie skorzystali.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.