Wojciech Cejrowski korespondencja z USA | Mamy tu na prerii jednego pianistę wybitnego. W zasadzie… pianistę natchnionego.
W Ameryce muzyków bardzo wielu, bo w szkołach „wychowanie muzyczne” to przedmiot obowiązkowy i lubiany, a do tego uczą gry na konkretnych instrumentach, a nie tylko ogólnie o muzyce. Kto kończy amerykański ogólniak, ten powinien umieć na czymś grać. Kto kończy studia, ten, lepiej lub gorzej, ale gra na dwóch instrumentach. Wykształcenie muzyczne traktuje się w USA na równi ze sportowym. Z powyższych powodów to w zasadzie nic dziwnego, że na naszej wiosce pośród prerii mamy jednego pianistę natchnionego. Rachunek prawdopodobieństwa.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.