Radny Ełku: Lewicowi radykałowie dorabiają wydarzeniu antypolską narrację

Radny Ełku: Lewicowi radykałowie dorabiają wydarzeniu antypolską narrację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa lata temu, w sylwestrowy wieczór przed jednym z lokali gastronomicznych w Ełku doszło do awantury, w wyniku której 21-letni mężczyzna został ugodzony ostrym narzędziem.
Dwa lata temu, w sylwestrowy wieczór przed jednym z lokali gastronomicznych w Ełku doszło do awantury, w wyniku której 21-letni mężczyzna został ugodzony ostrym narzędziem. Źródło:PAP / Tomasz Waszczuk
- Żałuję bardzo, że na tej sylwestrowej tragedii niektórzy chcą zbić kapitał polityczny i grają na społecznych nastrojach. Śmierć nakręciła w całym kraju lewicowych radykałów, dorabiających wydarzeniu skrajnie antypolską narrację – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Michał Tyszkiewicz, Radny Miasta Ełku, komentując wydarzenia, do których doszło w sylwestrową noc i Nowy Rok.

Paweł Ozdoba: Do niedawna wydawało się, że Ełk jest spokojnym, malowniczo położonym, miastem w północno-wschodniej części Polski. W zasadzie z dnia na dzień, wiele się zmieniło, a o Ełku zaczęła mówić cała Polska. Śmierć 21-letniego Daniela mocno wpłynęła na nastroje wśród mieszkańców?

Michał Tyszkiewicz: Śmiem twierdzić, że nic się nie zmieniło. Ełk dalej jest piękny i malowniczy, a niespokojny był tylko przez jeden, noworoczny dzień. Złożyło się na to wiele czynników, a najbardziej dały się we znaki emocje po sylwestrowej nocy. Dziś jest już spokojnie, choć na pewno rzuca się w oczy większa ilość policyjnych samochodów na ulicach miasta, zwłaszcza w pobliżu lokali gastronomicznych prowadzonych przez obcokrajowców. Nie usprawiedliwiając ani sprawcy, ani ofiary trzeba zdecydowanie powiedzieć, że był to złożony akt przemocy, który przebiegł według schematu akcji i reakcji.

Niektóre media po wydarzeniach w Ełku sugerowały, że dochodzi tam do ksenofobicznych i nacjonalistycznych aktów przemocy. Jak może Pan to skomentować?

Jesteśmy przyjaznym i gościnnym dla przyjezdnych miastem. Z życzliwością witamy każdego gościa, jeśli tylko jest w stanie zaakceptować pewien minimalny kanon wspólnych wartości, które w naszym życiu są najważniejsze. Żałuję bardzo, że na tej sylwestrowej tragedii niektórzy chcą zbić kapitał polityczny i grają na społecznych nastrojach. Śmierć nakręciła w całym kraju lewicowych radykałów, dorabiających wydarzeniu skrajnie antypolską narrację. Druga strona wykorzystała zdarzenie do przypomnienia o islamizacji Europy. Jakże trafne byłoby tu powiedzenie: „ciszej nad tą trumną”.

Zamieszki do jakich doszło w okolicy lokalu gastronomicznego należącego do napastników spowodowały, że w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o chęci zorganizowania „Marszu solidarności z muzułmanami z Ełku”. Marsz zaplanowano na piątek. Czy może do niego rzeczywiście dojść?

Jestem przekonany, że to tylko marna prowokacja, choć martwi ilość „lajkujących” tę akcję. Myślę, że każdy z nas życzyłby sobie, miastu i całemu krajowi spokoju. Bądźmy mądrzejsi i roztropniejsi. Nie przenośmy chaosu z Sejmu na nasze lokalne podwórka.

Jak do tej pory wyglądały stosunki między mieszkańcami miasta a emigrantami, którzy prowadzą lokale gastronomiczne z kuchnią arabską? Czy coś przedtem mogło zapowiadać konflikt i tragedię? Słyszałem o wcześniejszych nieporozumieniach, które mogły być podłożem konfliktu.

Takiej tragedii i śmierci młodego człowieka nic nie zapowiadało. Chyba nie łączyłbym zabójstwa w Sylwestra z wydarzeniami, które miały miejsce w okolicach ostatnich świąt wielkanocnych. Wtedy to grupa pijanych mężczyzn zaatakowała pracowników restauracji prowadzonej przez cudzoziemców. Wtedy też pojawił się nóż, ale w obronie własnej, po ataku stłuczoną butelką. Lokal do dziś funkcjonuje, ełczanie dalej się tam stołują, a napastnikom postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej obywateli Egiptu i Algierii z powodu ich przynależności rasowej. Zresztą lokale tego typu cieszą się w naszym otwartym i przyjaznym mieście sporą popularnością. Niektóre pracują 24 godziny na dobę, 7 dni  w tygodniu, na brak klientów chyba nie narzekając.
Śmiem twierdzić, że mieszkańcy zżyli się z tymi, którzy tu przyjechali z daleka, postanowili tu pracować i żyć. Sam od czasu do czasu jadłem z rodziną w takich lokalach i nigdy nie zdarzyła mi się jakakolwiek przykra sytuacja. Wielu przybyszów związało się z Polkami, czuli się i czują niemal jak miejscowi. Tak było na tych ziemiach od lat – wystarczy trochę poczytać o historii Ełku, jego wielokulturowości i krajobrazie wielowyznaniowym.

Minęło już kilka dni od tragedii i pierwszych, najpoważniejszych demonstracji, w których interweniowała policja. Jak teraz wygląda sytuacja w mieście? Czy mieszkańcy nadal zbierają się w miejscu gdzie doszło do dramatu?

Nie ma już demonstracji czy zgromadzeń w okolicy tego tragicznego zdarzenia. Zdarza się, że jeszcze ktoś podejdzie, zapali znicz, a ktoś inny rzuci śnieżką w witrynę lokalu, a właściwie w to, co po niej zostało. Nie ma już jednak zbiorowych zgromadzeń, rzucania butelek z benzyną czy kamieniami. Wracamy do normalności  i obserwuję, że tego oczekują mieszkańcy. Myślę, że wszyscy chcemy już spokoju. Nawet największa tragedia nie może być usprawiedliwieniem dla niszczenia mienia komunalnego, dla dewastacji prywatnej własności konkretnych ełczan, dla ataków na wykonujących swoją pracę policjantów. Zdecydowana większość naszych mieszkańców, z którymi osobiście rozmawiałem o wydarzeniach ostatnich dni życzy sobie zakończenia wszelkich niepokojów i powrotu do naszej mazurskiej codzienności.

Czytaj też:
Zamieszki w Ełku po śmierci 21-latka

Rozmawiał: Paweł Ozdoba
Czytaj także