Damian Cygan: Choć marszałek Tomasz Grodzki przez dwa tygodnie lansował tezę o prembule do ustawy ratyfikującej Fundusz Odbudowy, ostatecznie Senat przyjął ją bez poprawek. Czy to osobista porażka marszałka?
Prof. Kazimierz Kik: W jakimś sensie tak. Proszę pamiętać, że przewaga opozycji w Senacie jest iluzoryczna, bo to właściwie dwóch senatorów. Po drugiej stronie mamy Prawo i Sprawiedliwość, które jest jednak dużo bardziej zdyscyplinowane. Marszałek Grodzki chyba nie bardzo panuje nad Senatem. Jego autorytet nie jest tak duży, żeby każdy w Senacie drżał na dźwięk jego nazwiska. A po tym, co się ostatnio stało, ten autorytet Grodzkiego jest jeszcze mniejszy. Jednak myślę, że na obniżonej dyscyplinie senatorów szeroko pojmowanej opozycji zyskało społeczeństwo, bo w końcu jako przedostatni zaakceptowaliśmy Fundusz Odbudowy. To ogromny, choć niezasłużony sukces Prawa i Sprawiedliwości, mimo że politycy tej partii byli równie zdziwieni wynikiem głosowania w Senacie jak ci, którzy chcieli to storpedować (śmiech). Zresztą warto postawić pytanie, czy naprawdę chcieli? Bo w mojej ocenie "pomyłka" dwóch senatorów KO była honorowym wyjściem Grodzkiego z problemu.
Czy poparcie opozycyjnego kandydata na RPO prof. Marcina Wiącka przez Jarosława Gowina i kilku posłów Porozumienia to zwiastun kolejnej rundy tarć w Zjednoczonej Prawicy?
Moim zdaniem to jest nieoficjalne zerwanie Gowina z większością parlamentarną. Jarosław Kaczyński nie zaakceptował kandydata Porozumienia na RPO prof. Marka Konopczyńskiego, a więc Gowin odwzajemnił się Kaczyńskiemu, dolewając przy tym oliwy do ognia. To wszystko robi się już nie do zniesienia. Nie można zaakceptować tego typu zachowań w ramach koalicji rządzącej. Zobaczymy, jak podczas głosowania nad wyborem Rzecznika Praw Obywatelskich zachowają się posłowie Konfederacji, bo sytuacja w Sejmie zaczyna przypominać tę w Senacie. Sądzę, że czeka nas pogłębienie sporu na linii PiS–Porozumienie i przyspieszenie procesu budowania alternatywy dla partii Gowina przez Adama Bielana. To może z kolei doprowadzić do wykluczenia przedstawicieli Porozumienia z rządu i za jakiś czas możemy mieć rząd techniczny i przyspieszone wybory.
Czy w obecnym układzie sił Zjednoczona Prawica jest jeszcze w stanie przeprowadzić przez parlament jakiekolwiek trudne reformy?
Tylko pod warunkiem, że będą to reformy zgodne z punktem widzenia Porozumienia i Solidarnej Polski. Żadne projekty proponowane wyłącznie przez PiS już w Sejmie nie przejdą. Rządzący mają obecnie 232 posłów i są już blisko progu. To już tylko kwestia czasu i w tej sytuacji kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości powinno myśleć o zbieraniu aktywów na rzecz przyspieszonych wyborów, bo inaczej nie będą mogli już przeprowadzić w Polsce niczego. Niby doszła możliwość wykorzystania Lewicy dla posunięć bardziej socjalnych, ale one już niewiele dają. To już jest koniec. Niedługo będziemy mieli do czynienia jeszcze z jednym uderzeniem, a mianowicie z wyborami prezydenckimi w Rzeszowie. One mniej więcej zbiegną się w czasie z głosowaniem nad wyborem RPO. Jeszcze zobaczymy, co Porozumienie zrobi ze swoim kandydatem w Rzeszowie, czy go wycofa, czy nie. Gdyby wycofało i przekazało swoje głosy na kandydatkę popieraną przez PiS, to może jeszcze przedłużyłoby koalicję. Jednak nie sądzę, że tak się stanie. Myślę, że to już jest gra na zerwanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.