Jak ustaliło „Do Rzeczy”, porsche cayenne, którym jechał poseł i spowodował stłuczkę na rondzie Zesłańców Syberyjskich, należy do firmy olsztyńskiej bizneswoman Katarzyny Sztylc. Potwierdza to sam zainteresowany. – Od pewnego czasu jesteśmy parą – mówi „Do Rzeczy” poseł i były funkcjonariusz CBA. Samochód został wzięty w leasing. Jego wartość to 289 tys., a nie pół miliona – jak pisały media.
34-letnia olsztynianka zasiada w zarządzie firmy Plaza sp. z o.o., w której ma połowę udziałów. Firma zajmuje się między innymi marketingiem i nie korzystała z publicznych pieniędzy. Oprócz tego w Olsztynie jest znana z działalności w stowarzyszeniu Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper.
Sztylc i Kaczmarek poznali się dzięki partii. Sztylc jest prawniczką. Była ekspertką komisji śledczej tzw. naciskowej. – Koledzy się śmieją, że nasz związek to Love & PiS – mówi Kaczmarek. Para utrzymywała związek w tajemnicy. – Jednak od czasu mojej stłuczki dziennikarze polują, by wykryć, kim jest moja dziewczyna. Nie ma sensu utrzymywać tego w tajemnicy. Nie chcę, by biegali za mną paparazzi i uprzykrzali życie mi oraz Kasi – mówi Kaczmarek.
Kaczmarek zanim zasiadł za kierownicą porsche, zwrócił się z zapytaniem do Biura Analiz Sejmowych, czy musi to wpisać do rejestru korzyści. – Wciąż czekam na odpowiedź w tej sprawie – mówi.
Foto: Maciej Macierzyński