Były premier, obecnie znów lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wystąpił w poniedziałek na wiecu na Długim Targu w Gdańsku. W wygłoszonym tam wystąpieniu skupił się na krytyce Prawa i Sprawiedliwości. Padło m.in. porównanie do Władimira Putina oraz takie określenia, jak "Ruski Ład" (nawiązujące do Polskiego Ładu) i "wschodnie poglądy".
Tusk zarzucił prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jest "fachowcem od dzielenia narodu". Skierował też do niego pewien apel. – Panie Kaczyński, wyjdź z tej swojej jaskini, stań ze mną twarzą w twarz wymienić się argumentami. Nie bój się. Zostaw biednych ludzi w spokoju – podkreślił były premier.
Agresywna, polaryzująca retoryka dominuje w wystąpieniach Donalda Tuska. Jest ona jednak skierowana nie tylko wobec polityków. Wczoraj zwrócił się do dziennikarki TVP Info per "funkcjonariuszko".
"Szuka zaczepki emocjonalnej"
O aktywność byłego premiera po powrocie do polityki krajowej pytany był dziś na antenie Polskiego Radia 24 prof. Mieczysław Ryba.
W ocenie gościa Michała Rachonia, Tusk nie chce debaty na argumenty. – Nie chce racjonalnej dyskusji, bo musiałby się rozliczyć ze swoich rządów, z tego, co wiemy na temat ogólnie rozumianej katastrofy smoleńskiej i spraw polskich prowadzących w kontekście katastrofy. Po trzecie musiałby pokazać Polakom, jaki jest bilans jego aktywności w Unii Europejskiej w sensie interesów polskich – wskazał.
Prof. Ryba podkreślił, że lider PO ciągle szuka zaczepki emocjonalnej, aby spór nie toczył się na argumenty. Celem Tuska jest - w ocenie profesora - "rozgrzanie do czerwoności sporu PiS - anty-PiS", który funkcjonujonował za rządów Platformy Obywatelskiej.
Czytaj też:
"Biedny człowiek", "otarł się o prawdę". Fala komentarzy po wystąpieniu Tuska
Czytaj też:
"Nie chodzi tylko o pieniądze". Tusk: Upór PiS będzie kosztował nas bardzo wiele