Dwaj liderzy prawicowej opinii, pilnie słuchani w twardym elektoracie PiS – Paweł Lisicki i Rafał A. Ziemkiewicz – odczarowują właśnie słowo „polexit”. Jest to nadal brzydkie słowo dla całej klasy politycznej łącznie z Konfederacją. Głośne sugerowanie wyjścia Polski z UE rodzi zawsze pytania, co dalej i czy przypadkiem nie jest to ruch w objęcia Rosji. Polska gospodarka została ściśle połączona z niemiecką, a wyjście z UE miałoby oznaczać bolesne zerwanie, niczym niegdysiejsze odcięcie kwitnącej Warszawy i Łodzi od ich olbrzymiego rosyjskiego rynku w 1916 r. Lecz czy niepodległa Polska po 1918 r. przeżyła głębszą zapaść niż dawne państwa zaborcze, odcięta od ich krwiobiegu? Nie. A czy wykorzystanie rosyjskiego straszaka w negocjacjach z Brukselą byłoby czymś niegodziwym? Też nie.
Twardo wobec Brukseli
Dodano:
Marcin Masny | Groźba polexitu jest znakomitym argumentem przetargowym w rozmowach z Brukselą. Jeszcze skuteczniejsza byłaby koalicja Europejczyków na rzecz Europy zintegrowanej, ale bez wszechwładnej eurokracji.
Źródło: DoRzeczy.pl