O tym, że dziewczynom do twarzy jest z pistoletem tudzież z innymi narzędziami mordu, wiadomo od zawsze.
Bojowe pozy, które przybierały na plakatach i fotosach, miały się jednak nijak do treści filmów. Strzelanie pozostawało domeną ekranowych partnerów, dopiero pod koniec XX stulecia panie zaczęły zasilać szeregi kuloodpornych zabójców do wynajęcia. „Nikita”, „Kill Bill”, „Atomic Blonde” – biegłość bohaterek w sztuce eksterminacji wzrastała z filmu na film. Scenarzyści też nabrali śmiałości, pokonując kolejne granice wstydu i zdrowego rozsądku.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.