– W tej chwili różnica między Polską a Niemcami, jeżeli chodzi o litr paliwa, to już około 58 eurocentów, czyli ponad 2,5 złotego. W przypadku, kiedy mówimy o tankowaniu do pełna, to te oszczędności mogą dać nawet 30 euro, czyli około 140 złotych, więc to jest coś, co się rzeczywiście opłaca – poinformował Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy" i korespondent TVP w Berlinie.
Dodał, że do Polski po paliwo przyjeżdżają przede wszystkim Niemcy mieszkający w regionie nadgranicznym, ale wyprawa po benzynę jest opłacalna także dla tych, którzy mieszkają 50-60 kilometrów od granicy.
– Ci ludzie też się wyprawiają na polską stronę granicy z tego względu, że taka wycieczka nie grozi konsekwencjami po powrocie, bo w momencie, w którym pobyt w Polsce nie przekracza 24 godzin, to nie trzeba poddawać się kwarantannie i robić specjalnych testów – tłumaczył Gmyz.
"Bild" o niskich cenach paliw
"Turystykę paliwową" zauważył największy niemiecki tabloid "Bild", który opisując to zjawisko w poniedziałkowym wydaniu, zatytułował tekst "Tanke, Polen". – Ten tytuł to pewnego rodzaju gra słów, ponieważ proste tłumaczenie mówi "Tankuj, Polsko", natomiast w uszach niemieckich brzmi to jak "Dziękujemy, Polsko" (Danke, Polen) właśnie za niskie ceny paliw – powiedział dziennikarz.
"Bild" zauważa, że polityka polskiego rządu jest zupełnie inna niż bogatszych od nas Niemiec. – Obniżka podatków na paliwo sprawiła, że w Polsce jest ono chyba w tej chwili najtańsze w Europie, a Niemcy, które są krajem bogatszym, tego nie zauważają – mówił Gmyz, dodając, że "kierowcy narzekają i niemal że płaczą przy dystrybutorach".
Czytaj też:
Obniżka akcyzy na paliwo i prąd. Prezydent podpisał ustawęCzytaj też:
Zmniejszenie VAT na paliwa. Rząd wysyła wniosek do Komisji Europejskiej