"Cała afera Pegasusa wynika z jednego faktu". Gmyz: To budzi przerażenie

"Cała afera Pegasusa wynika z jednego faktu". Gmyz: To budzi przerażenie

Dodano: 
Cezary Gmyz
Cezary Gmyz Źródło: PAP / Grzegorz Jakubowski
Dziennikarz "Do Rzeczy" wskazywał powody, dla których opozycja roznieciła dyskusję na temat użycia w Polsce systemu Pegasus.

Opozycja domaga się od sejmowej większości powołania komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić przypadku użycia systemu Pegasus wobec senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha oraz prokurator Ewy Wrzosek. Zdaniem polityków opozycji, służby podsłuchiwały te osoby nielegalnie. Jak jednak niedawno donosiła "Rzeczpospolita", kwestia użycia Pegasusa wobec Giertycha miała związek z prowadzonym śledztwem w sprawie działania na niekorzyść jednej ze spółek.

Ostatnio "Gazeta Wyborcza" podała, iż system szpiegowski Pegasus miał być zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości, czyli pieniędzy przeznaczonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości dla osób pokrzywdzonych.

Politycy Solidarnej Polski odpierają zarzuty twierdząc, że wszystkie działania były zgodne z prawem.

Gmyz: To hipokryzja ze strony Tuska

Ostatnie doniesienia na temat afery Pegasusa komentował w Polskim Radiu 24 Cezary Gmyz. Korespondent Telewizji Publicznej w Berlinie określił żądania KO dotyczące powołania sejmowej komisji śledczej jako "akt wyjątkowej hipokryzji" i przypomniał, jak służby były wykorzystywane za czasów rządów PO-PSL.

– Działania, które były podejmowane za czasów rządów Platform i PSL-u były działaniami, które bardzo mocno ingerowały w prawa i wolności obywatelskie, w tym w wolność mediów. Mimo wszystko to nie Jarosław Kaczyński dokonał najazdu na redakcję "Wprost". Dokonały tego prokuratura i ABW, którą wówczas osobiście nadzorował Donald Tusk jako koordynator służb specjalnych – wskazał dziennikarz "Do Rzeczy".

Gmyz podkreślił, że użycie Pegasusa wobec przestępców jest w pełni legalne. – Przypomnijmy, że jedną z osób, która była rozpracowywana przy pomocy Pegasusa był nie kto inny tylko Sławomir Nowak. Teraz już nikt go nie broni – powiedział dziennikarz śledczy.

Jego zdaniem "cała ta afera wynika z jednego faktu". – Mianowicie osoby, które do tej pory używały szyfrowanych komunikatorów, były w pełni przekonane, że są one nie do złamania, a okazuje się, że jest inaczej. Te osoby nagle zorientowały się, że te treści - być może również treści przestępcze - mogą być jawne dla służb. To budzi przerażenie. To jest clou zamieszania, które wznieca w tej chwili opozycja – powiedział.

Czytaj też:
"Śmiech na sali". Gmyz kpi ze słów Giertycha
Czytaj też:
Gmyz: Roman Giertych ma się czego obawiać

Źródło: Polskie Radio 24
Czytaj także