– Rosja kontynuuje przemieszczanie swoich wojsk w kierunku granicy z Ukrainą i prawdopodobnie przeprowadzi ograniczony atak militarny na ten kraj – powiedział w środę szef estońskiego wywiadu. Jak wskazał, atak mógłby obejmować ostrzał rakietowy i okupację "kluczowego terenu" na Ukrainie. Chodzi o tereny na wschodzie Ukrainy.
– W tej chwili oceniamy, że nie zaatakują miast o dużej populacji, ponieważ do kontrolowania tych obszarów potrzeba wielu żołnierzy. Ale nie ma pewności, jaką drogą mogą pójść rosyjskie wojska – oświadczył Marran podczas briefingu dla mediów.
Rosja rozważa drugi scenariusz
Inną możliwością może być intensyfikacja walk z siłami rządowymi na granicy z dwoma wspieranymi przez Rosję regionami separatystycznymi we wschodniej Ukrainie. – Taka eskalacja jest bardzo prawdopodobna. W ten sposób Rosja prawdopodobnie uzyskałaby wiarygodną możliwość zaprzeczenia agresji i uniknęłaby sankcji – przekazał szef wywiadu.
– Jeśli Rosja odniesie sukces na Ukrainie, zachęci to ją do zwiększenia presji na kraje bałtyckie w nadchodzących latach. Zagrożenie wojną stało się głównym narzędziem politycznym prezydenta Rosji – dodał.
Jak przekazał szef estońskiej Służby Wywiadu Zagranicznego, około 10 grup bojowych rosyjskich wojsk zbliża się do granicy z Ukrainą. Marran zaznaczył, że część żołnierzy rosyjskich prawdopodobnie pozostanie na Białorusi po zakończeniu ćwiczeń 20 lutego.
Blinken: Jest różnica między tym, co mówi Rosja, a tym, co robi
Stany Zjednoczone nie mają dowodów na to, że Rosja wycofuje swoje wojska z granicy z Ukrainą – powiedział w środę sekretarz stanu USA Antony Blinken.
Blinken wziął udział w programie „Good Morning America” amerykańskiej stacji ABC, gdzie komentował sytuację wokół Ukrainy. Rosyjskie dowództwo sił lądowych twierdzi, że część zgromadzonych przy granicy wojsk zakończyło ćwiczenia i rozpoczęło procedurę powrotu do baz w głębi kraju. NATO nie potwierdziło jednak tych informacji. Również sekretarz stanu USA wskazał, że amerykański wywiad nie ma wiadomości o wycofywaniu się rosyjskich oddziałów.
– Niestety, jest różnica między tym, co mówi Rosja, a tym, co robi. A to, co widzimy, nie jest znaczącym cofnięciem się. Wręcz przeciwnie, nadal widzimy siły, które byłyby w awangardzie każdej nowej agresji na Ukrainę, które nadal znajdują się na granicy – powiedział Blinken.
Amerykański polityk powtórzył stanowisko USA, które uważają, że Rosja może w każdej chwili dokonać inwazji na sąsiednią Ukrainę, również w tym tygodniu.
Czytaj też:
Tusk spotka się z byłymi prezydentami. Będą rozmawiać o bezpieczeństwie PolskiCzytaj też:
Rosyjski parlament chce niepodległości Donbasu. Jest reakcja Ukrainy