Jak wskazał szef niemieckiego rządu, wojna na Ukrainie w połączeniu z sankcjami wobec Rosji stanowi zagrożenie dla niemieckiej gospodarki.
– Musimy bardzo dobrze zrozumieć, że wojna na Ukrainie niesie dla nas również wyzwania dotyczące ekonomicznych konsekwencji sankcji – powiedział Scholz we wtorek w Berlinie. Niemiecki kanclerz dodał, że niektóre kraje wyrażają obawy o bezpieczeństwo żywnościowe z powodu niedoborów dostaw z Rosji i Ukrainy. Jak wskazał, zadaniem niemieckiego rządu jest wspieranie i ochrona rodzimej gospodarki.
– Musimy upewnić się, że nasza gospodarka dobrze przetrwa te trudne czasy – wskazał niemiecki polityk.
Podczas spotkania z mediami Olaf Scholz i król Abdullah potępili również wojnę na Ukrainie i wezwali rosyjskiego prezydenta Władimira Putina do "natychmiastowego zaprzestania wszelkich działań bojowych i wycofania wojsk inwazyjnych”. Scholz powtórzył propozycję rozmów o zakończeniu wojny.
Eksperci alarmują
Niemieccy eksperci ostrzegają, że wojna na Ukrainie i zachodnie sankcje nałożone na Moskwę mocno odbiją się na gospodarkach europejskich państw.
"Recesja staje się coraz bardziej prawdopodobna” – ostrzegł we wtorek instytut badań ekonomicznych ZEW na swojej stronie internetowej. "Wojna na Ukrainie i sankcje wobec Rosji znacznie osłabiają perspektywy gospodarcze Niemiec” – dodano.
Instytut prognozuje również "największy spadek oczekiwań gospodarczych w historii” Niemiec. ZEW rozpoczął monitorowanie rozwoju gospodarczego Niemiec w grudniu 1991 roku.
Unijne sankcje
W piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała o czwartym pakiecie unijnych sankcji na Rosję. Von der Leyen dodała, że ministrowie finansów, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych państw G7 spotkają się w przyszłym tygodniu, aby "koordynować powołaną przez nas grupę zadaniową, której celem są koledzy Putina”.
Czytaj też:
Łukaszenka: Białoruś nie weźmie udziału w rosyjskiej operacji na Ukrainie
Czytaj też:
Komentarze nt. wizyty premierów w Kijowie. "Budzi szacunek", "wiele znaczy"
Czytaj też:
Ursula von der Leyen nie pojechała do Kijowa. Rzecznik KE wyjaśnia powody