– Chcę to jeszcze raz podkreślić: nie będziemy angażować się w tę operację, którą Rosja prowadzi na Ukrainie – oświadczył białoruski dyktator podczas spotkania z dowódcami i przedstawicielami sił bezpieczeństwa. – Rosja ma tam wystarczająco dużo żołnierzy – dodał.
– Czy możemy dać coś Rosji, jeśli chodzi o broń? Nie. Kupujemy to wszystko od Federacji Rosyjskiej. Dlatego nie mamy tam żadnego interesu i nikt nam nie każe tam jechać – przekonywał Łukaszenka, którego cytuje we wtorek agencja TASS.
Tłumaczył, że białoruskie siły zbrojne realizują zamierzone misje na terenie kraju. – Naszym zadaniem, które jest bardzo ważne w każdej bitwie, nie tylko na wojnie, jest zapobiec atakowi od tyłu na nacierające wojska rosyjskie – powiedział. – Nigdy nie możemy na to pozwolić – podkreślił.
Dodał, że Białoruś robi to, ponieważ "potrzebujemy tego jako państwa, aby chronić nasze granice na północnym zachodzie, zachodzie, a nawet na południu".
Wojna na Ukrainie. Białoruś to drugi agresor
Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego. Białoruś też jest agresorem, ponieważ udostępniła swoje terytorium do ataku – Rosjanie wkroczyli stamtąd na Ukrainę od północy.
Putin wysłał wojska do sąsiedniego kraju w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".
Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Czytaj też:
Rzecznik Kremla: Jesteśmy rozczarowani obojętnością Zachodu na śmierć cywilówCzytaj też:
Ambasador: Chiny nigdy nie zaatakują Ukrainy