"Łukaszenka zniknął po przybyciu do Omanu 28 listopada z Mjanmy. Już trzeci dzień nie ma oficjalnych informacji o tym, co dzieje się z dyktatorem" – napisał Łatuszka w serwisie X.
"Zgodnie z protokołem ze spotkania w stolicy Omanu, Maskacie, można śmiało stwierdzić, że wizyta dyktatora w tym kraju nie jest ani wizytą państwową, ani oficjalną. Na lotnisku nie było warty honorowej, powitania ze strony wysokich rangą przedstawicieli władz ani żadnych innych elementów charakterystycznych dla wizyt państwowych lub oficjalnych. Jest to wizyta prywatna, prawdopodobnie związana z ulokowaniem prywatnych funduszy skradzionych przez dyktatora narodowi białoruskiemu. Jednak aby uzasadnić wydatkowanie środków państwowych, konieczne jest również spotkanie na wysokim szczeblu z władzami Omanu. W tej formule Łukaszenka regularnie odwiedza ZEA" – opisuje dyplomata.
Według Pawła Łatuszki nie można wykluczyć, "że biorąc pod uwagę ogólny stan zdrowia dyktatora, może on poddawać się pewnym zabiegom medycznym. W końcu, jak inaczej można wytłumaczyć jego przedłużające się, trwające już trzeci dzień, zniknięcie z życia publicznego?".
Białoruska państwowa agencji informacyjnej Biełta ostatnią wiadomość na temat Łukaszenki przekazała 28 listopada. "Obecna wizyta prezydenta Białorusi w Omanie jest okazją do szczegółowego omówienia praktycznych działań mających na celu realizację poprzednich porozumień i realizację wspólnych projektów w różnych sferach" — napisała agencja.
Łukaszenka żali się na Zełenskiego. "Czym mu tak dopiekłem?"
Niedawno, podczas wizyty w Biszkeku, gdzie obradowała Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Alaksandr Łukaszenka poruszył kwestię wojny na Ukrainie. Białoruski przywódca stwierdził, że wszyscy światowi liderzy byliby gotowi prowadzić rozmowy pokojowe w Mińsku, poza Wołodymyrem Zełenskim.
Łukaszenka przekonywał, że nie rozumie stanowiska prezydenta Ukrainy i narzekał, że to właśnie on blokuje możliwość powrotu do rozmów w formacie mińskim. – Z wyjątkiem Wołodii Zełenskiego. Czym mu tak dopiekłem? – pytał. Według dyktatora rozmowy powinny odbywać się z udziałem Niemiec, Francji oraz Stanów Zjednoczonych. Wskazywał również na konieczność kontynuacji negocjacji z 2015 roku. Jednocześnie oskarżył Zełenskiego o doprowadzenie do wybuchu wojny, sugerując, że Ukraina mogła jej uniknąć, gdyby postąpiła zgodnie z oczekiwaniami Kremla.
Łukaszenka wezwał też Kijów do zaakceptowania 28-punktowego planu pokojowego Donalda Trumpa, twierdząc, że odmowa może "kosztować Ukrainę wszystko". Podkreślił, że omawiał amerykańską propozycję z Władimirem Putinem, który – według niego – uznał ją za "możliwą do zrealizowania".
Czytaj też:
Trump zabrał głos. "Ukraińcy mają pewne problemy"
