Niemiecki polityk chwali Polskę: Tam nikt nie zadałby mi takiego pytania

Niemiecki polityk chwali Polskę: Tam nikt nie zadałby mi takiego pytania

Dodano: 
Paul Ziemiak
Paul Ziemiak Źródło: PAP/EPA / Felipe Trueba
Polityk CDU Paul Ziemiak chwali działania Polaków, którzy masowo ruszyli na pomoc ukraińskim uchodźcom. – Polska pomaga nie tylko Ukraińcom, ale wszystkim ludziom, którzy uciekają przed wojną, niezależnie od koloru ich skóry, obywatelstwa i religii – podkreśla.

Ziemiak w ostatnich dniach był kilkukrotnie w Polsce (w tym przy granicy z Ukrainą). Polityk w rozmowie z Die Welt nie szczędzi pochwał pod adresem Polaków.

– W ciągu pierwszych czterech tygodni wojny Polska przyjęła więcej uchodźców niż Niemcy w 2015 i 2016 roku – podkreśla.

Niemiecki polityk dodaje, że na tak masową imigrację nie można się było przygotować i zaznacza, że w jego opinii państwo polskie i tak jest bardzo dobrze zorganizowane.

Polityk wskazuje m.in. na aplikację, która ma ułatwia kontakt między pomagającymi a uchodźcami oraz na możliwość złożenia wniosku o PESEL elektronicznie. – Nikt nie musi iść po to w środku nocy pod urząd. Brak cyfryzacji w niektórych dziedzinach w Niemczech znów daje się nam we znaki. W zasadzie ludzie już zanim wsiądą w Polsce do pociągu w kierunku Niemiec, powinni być rejestrowani przez przedstawicieli niemieckich władz i każdy powinien wiedzieć, dokąd w Niemczech ma jechać – mówi.

Ziemiak stwierdził, że w Polsce wszyscy uchodźcy z Ukrainy są dobrze traktowani bez względu na to czy są pochodzenia europejskiego, arabskiego czy afrykańskiego pochodzenia przez polskie władze. – Polska pomaga nie tylko Ukraińcom, ale wszystkim ludziom, którzy uciekają przed wojną, niezależnie od koloru ich skóry, obywatelstwa i religii. I tak też powinno być – mówił.

"W Polsce nie zadano by mi takiego pytania"

Ziemiak wskazuje, że oprócz samych uchodźców Polska rejestruje również wolontariuszy i ludzi oferujących pomoc. – Musimy chronić tych, którzy do nas przybywają. Nie może być tak, że ludzie bez kontroli mogą po prostu zabierać ze sobą kobiety i dzieci, tak jak miało to miejsce na dworcu głównym w Berlinie – powiedział. Polityk dodał, że w Niemczech właściwie każdy może podać się za wolontariusza.

Polityka zapytano, jak Polacy podchodzą w tej sytuacji do ochrony danych osobowych wolontariuszy. – W Polsce nikt w ogóle nie zadałby mi takiego pytania. Naprawdę tylko w Niemczech można wpaść na pomysł, że z powodu ochrony danych osobowych nie możemy poprosić o dowód osobisty i zachować danych kogoś, kto pozwala dziecku u siebie przenocować. Mamy wojnę! I w pierwszej kolejności mówimy o ochronie danych? To niepoważne – stwierdził.

Czytaj też:
"Działa pod dyktando niemieckiego rządu". Waszczykowski ostro o Borrellu
Czytaj też:
"Niemcy, Austria i Węgry są wstrzemięźliwe". Morawiecki o kolejnych sankcjach

Źródło: dw.com
Czytaj także