Napaść Rosji na Ukrainę i towarzyszące temu wydarzenia ze zdwojoną mocą przypomniały o tym, co gołym okiem widać od dawna. Przypomniały, że w ostatnich latach w wielu kluczowych kwestiach rację miał Jarosław Kaczyński, a nie Donald Tusk. Kaczyński miał rację w sprawie sposobu traktowania reżimu Putina, w sprawie niepchania się do eurolandu, walki o dywersyfikowanie źródeł energii, sposobu budowania sił zbrojnych, walki z korupcją. I jeszcze co najmniej w kilku innych.
Kaczyński miał więc rację, ale to Tusk rządził (i nadal rządzi). I realizował strategie błędne albo – znacznie częściej – nie realizował żadnych. Natomiast Kaczyński w tym czasie nie realizował strategii słusznych, jakiż więc Polska miała i ma pożytek z tego, że racja w tych sprawach była i jest po jego stronie? Ograniczony. Zaś to, że poniosła ewidentne straty z powodu realizowania przez Tuska strategii błędnych (albo nierealizowania żadnych), jest chyba poza sporem.
Inaczej mówiąc: Czyż nie jest tak, że od polityków wymaga się nie tylko tego, żeby mieli rację, bo w tym fachu to sporo za mało? Czyż nie jest tak, że na luksus uznawania się za zwycięzców tylko z tego powodu, że mieli/mają rację, mogą sobie pozwolić publicyści, komentatorzy, eksperci, ale już nie politycy? A oni do ostatecznego zwycięstwa, a takim jest przejście do historii w glorii chwały, oprócz posiadania racji muszą móc się wylegitymować dowodem wprowadzenia swoich strategii w życie?
Gdy jest się politykiem, nie da się więc zwyciężyć, siedząc w opozycji. W polityce przecież opozycja, nawet jeśli ma rację, to jej nie ma. To bowiem w tym samym czasie, gdy politycy PiS mieli rację, ale siedzieli (i nadal siedzą) w opozycji, politycy Platformy, którzy racji nie mieli, w znacznej mierze rozbroili Polskę, ani na jotę nie poprawili stanu bezpieczeństwa energetycznego państwa, a na dodatek zrujnowali finanse publiczne, zmniejszając szanse odniesienia przez Polskę sukcesu w przyszłości.
A i teraz jaką mamy gwarancję, że Tusk zrealizuje strategie Kaczyńskiego, które przyjął za swoje? Że zajmowania się armią, która wymaga pilnej naprawy, nie ograniczy do serii „słit fotek” na poligonach i w fabrykach broni? I że naprawdę zajmie się uniezależnieniem Polski od monopolu gazowego Rosji, skoro nawet teraz, nawet w tej sprawie wyprowadza nas w pole? Trzy tygodnie temu Tusk solennie zapewniał, że rząd właśnie przyjął projekt ustawy dotyczącej wydobycia gazu łupkowego. Tymczasem te przepisy wciąż nie trafiły do Sejmu, nadal są przez rząd przerabiane!
Czy w tej sytuacji pozostaje nam już tylko jedno: modlić się, aby Bóg miał nas w swojej opiece?