W wywiadzie dla niemieckiej agencji prasowej dpa Erich Vad, który jest generałem brygady w stanie spoczynku, stwierdził, że dostawy ciężkiej broni na Ukrainę to "potencjalna drogą do III wojny światowej".
Tłumaczył, że tylko po wieloletnim szkoleniu możliwe jest kierowanie i używanie skomplikowanych systemów uzbrojenia, takich jak czołgi Leopard czy pojazdy opancerzone Marder. Dlatego, zdaniem Vada, nie przyniosą one korzyści siłom ukraińskim ani teraz, ani w przewidywalnej przyszłości.
Według niego, jeśli Europa nie chce III wojny światowej, to prędzej czy później będzie musiała "uciec od logiki militarnej eskalacji i rozpocząć negocjacje". – Szanse na negocjacje nie są złe – powiedział Vad, dodając, że strony konfliktu powinny wybrać dialog, zamiast "pozwalać na brnięcie jeszcze głębiej w bagno długiej wojny o niepewnym wyniku".
Niemieckie Leopardy dla Ukrainy?
Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oceniła w poniedziałek na spotkaniu ministrów UE w Luksemburgu, że Kijów potrzebuje ciężkiej broni i że teraz nie czas na wymówki w tej sprawie.
Szef niemieckiego koncernu zbrojeniowego Rheinmetall Armin Papperger powiedział gazecie "Handelsblatt", że firma planuje wysłać na Ukrainę do 50 używanych czołgów bojowych Leopard 1 i do 60 wycofanych z eksploatacji pojazdów opancerzonych Marder. Wyraził przy tym przekonanie, że ukraińskich żołnierzy można wyszkolić do kierowania Leopardami w ciągu zaledwie kilku dni.
Pod koniec lutego Berlin podjął decyzję o wysłaniu do Kijowa 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 przenośnych systemów obrony przeciwlotniczej Stinger. 14 marca władze niemieckie poinformowały, że nie będą więcej informować o dostawach broni na Ukrainę ze względów bezpieczeństwa.
Czytaj też:
Scholz wstrzymuje dostawy niemieckich czołgów na Ukrainę