Na pierwszy ogień || Jeśli w polskich mediach pojawiało się dotąd nazwisko Andrija Melnyka,
ambasadora Ukrainy w Berlinie od siedmiu lat, to zazwyczaj w kontekście rugania Niemców za zbyt wolne tempo dostaw broni dla wojsk ukraińskich.
Niemiecka dezynwoltura powodowała, że ostre wypowiedzi Melnyka przyjmowano nad Wisłą ze zrozumieniem. Tyle że ambasador naprawdę potrafił „jechać po bandzie”. Gdy kanclerz Olaf Scholz odwołał swoją wizytę w Kijowie, Melnyk nazwał go „eine beleidigte Leberwurst”, czyli „obrażalską pasztetową”. Niedawny list intelektualistów niemieckich krytycznych wobec sprzedaży broni Ukrainie skwitował krótko: „Idźcie do diabła!”. W kwietniu ogłosił: „Jeśli odniosę wrażenie, że w Niemczech nic więcej nie da się uzyskać, to wrócę do kraju, gdzie zdziałam więcej niż w Berlinie, gdzie wszyscy mają zamknięte uszy na ukraińskie wezwania do pomocy”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.