Franziska Giffey w odpowiedzi na kryzys energetyczny, z którym zmagają się Niemcy, zaproponowała, aby w nocy nie oświetlać budynków użyteczności publicznej.
Chodzi między innymi o budynek berlińskiego ratusza czy Bramę Brandenburską. Jak tłumaczy polityk, chodzi o znalezienie oszczędności w pierwszej kolejności w tych miejscach, gdzie będzie to najmniej bolesne.
– Jeśli nikogo nie ma w pokoju, światło jest wyłączone – cytuje zasadę, zgodnie z którą została wychowana, Giffey, komentując swój pomysł.
Inicjatywa wywołała lawinę komentarzy w mediach społecznościowych, a wiele osób drwi z pomysłu burmistrz Berlina, wskazując, że Niemcy muszą podjąć bardziej strukturalne decyzje w zakresie oszczędzania energii.
Niemcy w strachu przed decyzją Rosji
W poniedziałek Rosja zamknęła gazociąg Nord Stream 1 z powodu zaplanowanych prac konserwatorskich. Niemcy boją się jednak odcięcia od rosyjskiego gazu na zawsze.
Pierwsza nitka Nord Streamu ma być nieczynna do 21 lipca, ale w krajach zachodnich, a zwłaszcza w Niemczech, pojawiły się obawy, że remont może zostać wykorzystany przez Rosję do całkowitego wstrzymania dostaw gazu w ramach odwetu za sankcje nałożone w związku z inwazją na Ukrainę.
Niemieckie dzienniki komentując decyzję o czasowym zamknięciu NS1 są pełne obaw, co do intencji Rosji. W komentarzach przeważają pesymistyczne oceny przyszłości. Pojawia się także ostra krytyka pod adresem polityków, którzy doprowadzi do sytuacji, w której Rosja może skutecznie sparaliżować niemiecką gospodarkę wstrzymując dostawy "błękitnego paliwa".
Czytaj też:
Niemcy zmagają się z epidemią COVID-19. "Personel na granicy wytrzymałości"Czytaj też:
TSUE wydał korzystną dla Gazpromu decyzję ws. Nord Stream 2