Adwokat uczestniczył w środę w przesłuchaniu Michała Tusk przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold jako jego pełnomocnik.
– Problem Michała Tuska jest taki, że nie poszedł w ślady pani Małgorzaty Wassermann, Jarosława Wałęsy i nie spróbował wykorzystać nazwiska do robienia kariery politycznej – przekonywał Giertych w "Kropce nad i". Dodał, że syn byłego premiera pracował na własne ryzyko, próbując zarobić pieniądze dla siebie i swojej rodziny.
– To, co dzisiaj zrobiła pani przewodnicząca Wassermann, cytując zeznania jakiegoś kryminalisty, odsiadującego wyrok więzienia, który twierdzi, że w marcu 2010 roku widział jak pan Marcin P. wręczał łapówkę Donaldowi Tuskowi to jest wielki skandal – ocenił Giertych. Stwierdził, że to niemożliwe, bo szef Amber Gold przebywał w tym czasie w areszcie.
Mecenas oświadczył, że w całej sprawie chodzi jedynie o to, by "dorwać" byłego premiera. – Komisja chciała doprowadzić do sytuacji, w której można postawić jakieś zarzuty karne Donaldowi Tuskowi. Po dzisiejszych zeznaniach i dotychczasowej pracy komisji nie zostało nic – ocenił.
Pytany, czy jego zdaniem zwykły człowiek wiedział, że Komisja Nadzoru Finansowego ma zastrzeżenia do Amber Gold, Giertych odpowiedział: – Jeżeli ktoś inwestuje 100, 200 tysięcy złotych i nie stać go na to, żeby wbić w Google "firma Amber Gold", gdzie mu wyskoczy na pierwszym miejscu ostrzeżenie KNF-u, to znaczy, że nie powinien inwestować żadnych pieniędzy.
Czytaj też:
Tajne służby w aferze Amber Gold. Gmyz: Marcin P. był tylko figurantem