"Wychowuje do cnót". Marcin Perłowski o katolickiej edukacji domowej

"Wychowuje do cnót". Marcin Perłowski o katolickiej edukacji domowej

Dodano: 
Dziecko w drodze do szkoły
Dziecko w drodze do szkoły Źródło: Pixabay
Celem nauczania domowego jest kształtowanie młodego człowieka, aby dokonywał dobrych życiowych wyborów – uważa Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny.

Coraz częściej rodzice decydują się na to, by nie posyłać dzieci do szkół, zapewniając im tym samym edukację domową. Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny tłumaczy na czym polega nauczanie domowe, wokół którego przez lat powstało wiele mitów.

"Dziecko nie musi ani razu pojawiać się w szkole"

– Edukacja domowa z definicji oznacza wypełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą. Dziecko można zapisać do szkoły, po czym złożyć w niej u dyrektora odpowiedni wniosek, w którym mówi się o zamiarze edukowania dziecka w domu. Przez cały rok uczeń realizuje tam program przewidziany przez ministerstwo. Raz do roku musi odbyć egzamin z każdego przedmiotu. Nie musi się w tym czasie ani razu pojawiać w szkole – wyjaśnił Perłowski na antenie PCh24 TV.

Ekspert wskazał, że w edukacji domowej to rodzice "biorą na siebie główny ciężar edukacji i wychowania dziecka". Zdaniem Perłowskiego celem nauczania w domu powinno być przede wszystkim "wychowanie dziecka w duchu wartości katolickich oraz ukształtowanie młodego człowieka tak, by dokonywał dobrych życiowych wyborów i żył w łasce Bożej".

Perłowski: Edukacja domowa opiera się na relacji rodzica z dzieckiem

Członek Centrum Życia i Rodziny zauważa przy tym, że edukacja domowa wymaga od rodziców większego zaangażowania niż w przypadku tradycyjnego posłania dzieci do szkoły. Dodaje, że najczęściej jedno z rodziców decyduje się pozostać z dziećmi w domu, rezygnując z pracy zawodowej.

Perłowski zwrócił uwagę, że edukacja domowa opiera się głównie na relacji rodzica z dzieckiem. Wyjaśnił, że młode pokolenie "łatwiej chłonie treści edukacyjne w środowisku rodzinnym niż szkolnym".

– Rodzice nie muszą być specjalistami z fizyki, chemii, biologii. Najprostszym rozwiązaniem jest budowanie środowisk kilku rodzin, pomiędzy którymi następuje swego rodzaju wymiana dóbr. Będzie tam ktoś, kto ma większe predyspozycje matematyczne i pomoże zaprzyjaźnionym dzieciom w tym przedmiocie. Inna osoba pomoże w języku polskim i historii, i tak dalej – podpowiadał Marcin Perłowski.

Ekspert tłumaczył, że edukacja domowa ma na celu wychowanie do cnót i tego, by dziecko żyło w łasce Bożej. – Nie możemy sobie stawiać za cel tylko świetnego wykształcenia z fizyki, matematyki i tak dalej. To są wręcz cele drugorzędne. Chodzi zwłaszcza o to by wychować człowieka cnotliwego, ugruntowanego w cnotach katolickich – myślę tu o pracowitości, sprawiedliwości, dalej o roztropności, czyli podejmowaniu dobrych decyzji – wskazywał Marcin Perłowski z CŻIR.

Czytaj też:
Młodzi wykształceni i z wielkich ośrodków
Czytaj też:
Czarnek: Trwa nie erozja wolności religijnej, tylko brutalna rewolucja

Źródło: PCh24.pl / marsz.info
Czytaj także