Aż się zdziwiłem, że tak szczerze odsłonięto intencje bloku medialno-propagandowego, który wsparł całą swoją mocą ów materiał. Tak jak w omówionej w poprzednim moim felietoniku na tych łamach operacji szkalowania prof. Roszkowskiego i napisanego przezeń podręcznika, tak jak w stale odnawianym scenariuszu podobnych akcji (np. „Bezkarne wieże Kaczyńskiego” czy „Afera Obajtka”), najpierw gazeta sztabowa nadaje ton, potem ruszają do działania sierżanci z najsilniejszej jednostki telewizyjnej, dalej – szeregowcy z panujących nad umysłami milionów dwóch największych portali „informacyjnych”. Są oczywiście wspomagające, zawsze wierne tygodniki i inne, nowsze media. I huczy przez kilka tygodni jeden przekaz. W tym przypadku wygląda tak: nie było żadnego zamachu ruskiego w Smoleńsku. Kaczyński wymyślił to, ponieważ jest mu to potrzebne jako „paliwo do politycznych kampanii”. Podkomisja Macierewicza całkowicie spreparowała dowody, by przedstawić kłamliwą tezę o zamachu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.