We wtorek sprawę opisał portal Wyborcza.pl, powołując się na najnowszy raport Gdziepolek.pl, na którego liście najczęściej wyszukiwanych leków, których obecnie brakuje w aptekach w Polsce, są 34 pozycje. Dziennikarze zwracają uwagę, że to mniej niż w 2019 roku, kiedy to na liście było 50 pozycji, ale – zdaniem medium – "sytuacja i tak jest poważna".
– Brak antybiotyków to jeszcze pół biedy, ale kiedy moja pacjentka z bardzo zaawansowaną chorobą nowotworową i licznymi przerzutami nie mogła dostać doustnej morfiny, to byłam naprawdę przerażona. (...) Sprawdziłam, że nie ma żadnej z pięciu. To jest strach w oczach, strach przed bólem. Tej chorej, jej rodziny i mój. W końcu przepisałam jej sześć paczek morfiny w ampułkach do podawania podskórnego, żeby była jakkolwiek zabezpieczona – relacjonowała dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny z Białegostoku, cytowana przez "Wyborczą".
Odpowiedź Ministerstwa Zdrowia
Na wtorkowej konferencji prasowej Ministerstwa Zdrowia przedstawiciele resortu poinformowali o "obiektywnych przyczynach" braku leków. Jak przekazano, lekarze i aptekarze będą w posiadaniu statystyk, jakich leków w Polsce brakuje albo może brakować w przyszłości. Według MZ, w naszym kraju "leków brakuje z przyczyn geopolitycznych, czyli między innymi wojny na Ukrainie, i dotyczy to całej Europy".
– W Polsce mamy zarejestrowanych ponad 16 tys. produktów leczniczych i około 55 tys. opakowań. Żadna apteka nie może mieć wszystkich produktów leczniczych, ale nie ma problemu z systemowym brakiem leków. Zapotrzebowanie na popularne antybiotyki jest istotnie wyższe niż w latach ubiegłych. Mamy jednak wciąż zabezpieczonych miliony opakowań – oznajmił podczas wtorkowej konferencji wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, odpowiedzialny w resorcie za politykę lekową, na którego powołała się "Wyborcza".
Czytaj też:
Producenci chcą podwyżek cen leków. Ministerstwo Zdrowia mówi "nie"Czytaj też:
KE wszczęła kolejne postępowanie przeciw Polsce