Firmy farmaceutyczne twierdzą, że produkcja leków na receptę w Polsce jest zagrożona, bo zwyczajnie przestaje się opłacać. Ministerstwo Zdrowia myśli o zmianach, aby Polska miała bezpieczeństwo lekowe, ale nie zgadza się na podwyżki leków na receptę.
Import bardziej opłacalny niż własna produkcja
– Polska, podobnie jak cała Europa, w ostatnich dekadach uzależniła się od importu substancji czynnych z Azji, gdzie było po prostu taniej, a władze mocno wspierały sektor. Podobnie może się stać z lekami na receptę. Ich produkcja w Polsce przestaje się opłacać, opłaca się natomiast import – powiedział Prezes Polpharmy Sebastian Szymanek w rozmowie z "Pulsem biznesu".
Według Szymanka, jeśli nie zwiększy się cen i kwot refundacji leków, może dojść do tego, że krajowy sektor farmaceutyczny będzie produkował leki bez recepty, suplementy i kosmetyki. Najważniejsze leki na receptę będzie natomiast po prostu sprowadzał z innych krajów, pakował i dystrybuować.
Ministerstwo Zdrowia odrzuca postulaty branży
– Przy takim wzroście kosztów, jaki obserwujemy, i niskich cenach leków refundowanych potrzebne jest rozważenie mechanizmu inflacyjnej indeksacji cen. Nie można zachowywać się tak, jakby dało się prowadzić business as usual – uważa z kolei Thomas Weigold, prezes firmy Sandoz Polska z grupy Novartis.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski już podczas wrześniowej debaty o bezpieczeństwie lekowym mówił o tym, że pandemia pokazała problemy z łańcuchami dostaw. Podkreślał, że polskich producentów substancji czynnych nie zostało zbyt wielu, a niektóre leki są w całości uzależnione od produkcji chińskiej.
Miłkowski jednocześnie sprzeciwił się postulatom producentów leków w Polsce, przede wszystkim ustanowieniu automatycznej indeksacji cen opartej o inflację, uznając je za "niezasadne, bo branża i tak dobrze zarabia".
Czytaj też:
Plan Adamedu na bezpieczeństwo lekowe Polski: rozwój i inwestycjeCzytaj też:
Jak wzmocnić przemysł farmaceutyczny w Polsce: Bezpieczni lekowo jak militarnie